Tagi: Rower, Z sakwami, Strona główna
Miejscowości: Toruń, Lubicz, Ciechocin, Golub-Dobrzyń, Radomin, Wąpielsk, Osiek, Brodnica
Województwa: Kujawsko-pomorskie
Mapa
82 km | 8 h | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Od początku roku planowałem długi rowerowy wyjazd. Plany planami a rzeczywistość rzeczywistością. Chciałem z Torunia dojechać do Suwałk zwiedzając Warmię, Mazury, Podlasie oraz inne mniej popularne i mniej znane regiony.
Oczywiście się nie udało tego dokonać, jednak udało się zrobić coś innego.
Szczegóły
Początkowo miał być to prawie tygodniowy wyjazd jednak nigdy nic nie jest tak, jak powinno to być. Musiałem wrócić do Poznania w niedzielę wieczorem i dlatego ograniczyliśmy wyjazd. Poprzesuwałem urlop tak abym mógł wyjechać jeszcze na krótką wycieczkę n święto Bożego Ciała.
Początkowo chciałem ruszyć w trasę już w Gniewkowie, gdyż kiedyś tutaj już byłem rowerem. Jednak po przemyśleniu postanowiliśmy dojechać do końca trasy pociągu regionalnego i wysiąść na stacji Toruń Główny.
Przejazd pociągiem odbył się bez istotnych wydarzeń. Zbliżając się do Torunia jechaliśmy przez las, w którym gleba wydawała się być bardzo sucha. Sądzę że drzewa maksymalnie wykorzystują dostępną wilgoć.
Stacja Toruń Główny jest położona po drugiej stronie Wisły. Dlatego najpierw musieliśmy przejechać przez most, który akurat teraz był w remoncie. Zdenerwowaliśmy kilku kierowców samochodów gdyż jechaliśmy jezdnią a nie prowadziliśmy rowery poboczem (w czasie remontu nie można było jechać tam rowerem).
Dotarliśmy na ścieżkę rowerową wzdłuż Wisły i jechaliśmy ją dalej na wschód. Naszym celem było opuszczenie Torunia i znalezienie się na zielonym szlaku rowerowym w stronę Golubia-Dobrzynia.
To nie było proste. W centrum ścieżki są całkiem dobrze położone i samo miasto jest ładne, jednak im dalej na wschód tym więcej tego, co najbardziej nie lubię w miastach. W centrum są zabytki, jest jakaś architektura, a na obrzeżach nikt się specjalnie nie interesuje aby było ładnie.
Jechaliśmy wzdłuż drogi przelotowej która wyraźnie definiuje okolicę.
Pojawiła mi się taka myśl. Czasami się słyszy, że miasto X jest bardzo ładne. Ten kto spróbuje wyjechać rowerem z miasta X wtedy będzie mógł obiektywnie ocenić czy dane miasto jest ładne czy nie jest.
Nie chce tak pisać źle o Toruniu gdyż ostatecznie udało się nam z niego wyjechać. Tylko w jednym miejscu zmuszony byłem szukać skrótu przez ulicę Działową a tak wzdłuż drogi 15 były całkiem dobre ścieżki rowerowe.
Gdy patrzę teraz na mapę to wiem, że to szukanie szlaku to była moja wina. Jest zaznaczony zielony szlak rowerowy którym powinniśmy jechać ale nie zrobiliśmy tego.
Dotarliśmy do drogi 552. Jeszcze tylko około półtora kilometra i mogliśmy jechać po zielonym szlaku rowerowym z dala od ruchu.
Droga do Jedwabna podobała mi się. Brakowało w niej tylko starszych domów ale nie można oczekiwać tego od miejscowości położonej tak blisko większego miasta.
Podobał mi się zjazd do wsi Młyniec Pierwszy. Sama miejscowość była raczej ładna. Trudno mi coś więcej napisać. Po jej opuszczeniu wjechaliśmy w las, w którym jechaliśmy przez 7km do Elgiszewa.
Podobała mi się osada Kępa, gdzie zrobiłem zdjęcie krzyża.
Wkroczyliśmy w las w dość monotonną, ale bardzo uspokajającą, ścieżkę. Jechaliśmy po drodze szutrowo-gruntowej, po obu stronach nas był gęsty las. W głowie miałem świadomość sąsiedztwa Drwęcy, której absolutnie nie widzieliśmy. Możliwe, że gdybyśmy skręcili w jakąś drogę na prawo to byśmy się dostali w jej otoczenie ale nie mieliśmy czasu na takie eksperymenty.
Zobaczyliśmy dom w środku lasu. To chyba nie była leśniczówka ale nie jestem tego pewien.
Opuściliśmy las w Elgiszewie mając jakiś widok w stronę doliny Drwęcy.
Dołączyliśmy do drogi 569. Zostało nam 10km do Golubia-Dobrzynia, co było naszym pierwszym głównym przystankiem. Kolejnym miała być Brodnica, obok której mieliśmy zarezerwowany pierwszy nocleg tego wyjazdu.
Sama trasa do Golubia-Dobrzynia była mało interesująca. Oprócz miejsca z widokiem na Drwęcę raczej nie przekonywałbym nikogo aby ją przejechać rowerem.
Trochę podobały mi się starsze domu przy wjeździe do Golubia-Dobrzynia. Sam dojazd na zamek z tej strony miasta nie był najprostszy. Czekał na nas podjazd.
Zadzwoniłem do noclegu upewnić się czy wszystko jest aktualne. Nie chciałem aby były jakiekolwiek problemy pod koniec pierwszego dnia, który często jest cięższy - wczesne wstawanie i przejazd pociągiem.
Zjechaliśmy do centrum szukając sklepu i wyjazdu w stronę Brodnicy.
Opuściliśmy Golub-Dobrzyń drogą 534 na wschód. Patrząc na mapę OSM chciałem jechać po drodze w pobliżu Drwęcy nie sprawdzając stanu tej drogi w innych mapach. Okazało się, że jest to droga piaskowo-szutrowa a widok na rzekę jest dość słaby.
Robiło się już ciepło a ja stawałem się trochę już zmęczony. Zacząłem zastanawiać się czy wybrana trasa to był dobry pomysł. Jazda pod lekki wiatr była nieznacznie trudniejsza. To nie było bardzo zauważalne, ale w połączeniu ze słabą jakością drogi, ciepłem, sakwami, czułem się bardziej zmęczony niż podczas standardowej jazdy. Chciałem już opuścić tą drogę gruntową i znaleźć się na asfalcie.
Dotarliśmy do asfaltu ale to było tylko na chwilę. Zdecydowaliśmy się jechać w lewo myśląc, że asfalt będzie położony dalej lecz po chwili jazdy nie było sensu się wracać. Wiedzieliśmy, że jeszcze chwila i będziemy mogli szybciej i sprawniej jechać.
Dotarliśmy do asfaltu przy wsi Płonne. Zatrzymaliśmy się przy sklepie w Półwiesku Dużym. Sprawdziłem mapę aby zobaczyć dalszą trasę. Zostało nam 12km spokojnej trasy zielonym szlakiem rowerowym do drogi 560, którą bezpośrednio dojedziemy do Brodnicy.
Wioski jakoś nie były specjalnie ciekawe. Raczej takie zwyczajne, trochę podmiejskie, trochę rolnicze. Przypominały mi południową Wielkopolskę. Tak zbyt wszystko uporządkowane ale nie nazwałbym tego "wizualnie atrakcyjne".
Bardzo mnie zaciekawiły ruiny jakiegoś budynku dworskiego w Radzikach Małych. Chyba najciekawszym miejscem było obniżenie terenu przed Łapinóżkiem. Gdzieś tu w okolicy była kiedyś linia wąskotorowa do Wojnowa (południe).
W Łapinóżu spotkałem koty odpoczywające na chodniku.
Dotarliśmy do Osieka i skręciliśmy na północ jadąc już bezpośrednio do Brodnicy. Zostało nam 10km.
Mieliśmy teraz lekki zjazd. Dotarliśmy do centrum gdzie wybraliśmy miejsce aby coś zjeść. Nasz nocleg był odległy o ok 4km na północ.
Po zjedzeniu odwiedziliśmy sklep i z zapasami ruszyliśmy do noclegu. Okazało się, że nocleg jest znacznie bardziej atrakcyjnym miejscem niż na to wskazywały zdjęcia na stronie. Mieliśmy bardzo ładny widok w stronę północy (i miejscowości Zbiczno).
Powiązane wpisy
- 2019-12-01 - Eksploracja Warmii samochodem
- 2020-07-25 - Pociągiem do Skandawy i Bartoszyc
- 2022-07-23 - Zaskoczony przez ciepłą i wilgotną pogodę
- 2022-06-18 - Okolice Brodnicy
- 2021-07-24 - W trakcie żniw
- 2019-04-30 - Żółte pola w okolicy Iławy
- 2020-07-24 - Kowalewo Pomorskie i linia kolejowa do Golubia
- 2020-06-05 - Myślałem, że będzie padało później
Wpis ukończono dnia 2020-06-18, czyli 14 dni później.