Procedura tworzenia wpisów wygląda następująco:
- Bycie w terenie - czyli aktywność która zostanie opisana,
- Utworzenie pustego wpisu - zdjęcie, trasa, informacje o kilometrach, gminach, ...
- Notatki - strzępki ulotnych informacji w formie listy
- Tekst wstępny
- Poprawki w tekście
- Media - głównie zdjęcia, czasem filmik
Widzisz to, ponieważ niestety jeszcze nie miałem czasu aby napisać i poprawić tekst wpisu. Będę to robił stopniowo gdy pogoda nie będzie sprzyjać wyjazdom. Tymczasem zapraszam na ukończone wpisy na stronie głównej lub na liście wpisów.
Tagi: Rower, Artykuły, Niedokończone
Miejscowości: Pobiedziska
Województwa: Wielkopolskie
Wstęp
Pogoda w kwietniu i na początku maja (majówka) nie przekonywałą do jazdy rowerem. Potrzebując trochę ucieczki od miasta postanowiłem, że po pracy sobie pojeżdzę.
Szczegóły
Pierwszy pomysł pojawił się 2-3 tygodnie wcześniej. Chciałem raz w niedzielę podjechać w stronę [Lednogóry][wiki-lednogora] i poszukać kwitnących drzew owocowych.
To miała nie być normalna wycieczka rowerowa a tylko użycie roweru jako pomoc w poruszaniu się.
Już kiedyś spacerowałem po tej okolicy i wiedziałem, że znajdę tutaj wiele ciekawych obiektów.
Taki pomysł miałem w drugiej połowie kwietnia. W tym roku wiosna przychodzi wolniej z powodu chłodniejszej pogody (globalne ocieplenie nie znikło!). Dowiedziałem się, że drzewa zaczęłu kwitnąć później dlatego jeszcze nie było nic całkowicie stracone.
Akurat w ten czwartek miałem czas aby pojeździć rowerem. Zobaczyłem na prognozę pogody, no nie była idealna bo było chłodno i jakieś zielone (deszczowe) kropeczki się pojawiały no ale nie powinno dużo padać, co nie?
Nie brałem plecaka rowerowego a miejski. Zastanawiałem się nad laptopem jeżeli musiałbym coś na trasie zrobić ale ostatecznie go nie zabrałem.
Wziąłem dwa aparaty (Olympus z 12-100/4 i Sony z 28-75/2.8).
Gdy ruszyłem zaczął delikatnie padać deszcz. Byłem przygotowany na trochę chłodniejszą pogodę. Ubrałem kilka warstw górnych z kurtką membranową i spodnie rowerowe z dresami.
Gdy wysiadłęm z pociągu deszcz padał solidnie. Zatrzymałem się na chwilę pod wiatą myśląc że może zaraz przestanie. Sprawdziłem prognozę na [windy] jednak ona wyjaśniła moje wątpliwości - będzie padać.
Miałem godzinę do kolejnego powrotnego pociągu. Postanowiłem ruszyć rowerem aby chociaż zobaczyć okolicę jaką chciałem. Znałem ją dobrze ale chciałem sprawdzić jaka będzie w tym momencie.
W momencie gdy trochę piasku wleciało w hamulce mój rower zaczął wydawać mało przyjemne dźwięki. Już sobie wyobraziłem jak zużywają się klocki hamulcowe.
To niby rower przełajowy ale w mojej ocenie jazda rowerem w terenie podczas deszczu to nie może być przyjemność. Gdy sucho źle, gdy mokro jeszcze gorzej.
Po chwili jazdy było mi zimno w ręce. Przydały by się pełne rękawiczki odporniejsze na wodę. Buty również zaczęły przemakać i było mi zimno w nogach.
Dresy namokły ale nie było mi zimno, o dziwo. Górna część ubrania raczej dała radę.
Miałem na plecach (głównie plecaku) solidny ślad po błocie.
Czy warto było? Nie, ale poczułem się wyraźnie lepiej że się poruszałem i nie siedziałem w ciasnym mieście. Wiec może było warto?
Następnym razem jednak gdy jest szansa na deszcz i jest chłodno to będę wolał siedzieć w domu.