Tagi: Rower, Strona główna, Najlepsze
Miejscowości: Tykocin, Kobylin-Borzymy, Choroszcz, Sokoły
Województwa: Podlaskie
Mapa
59 km | 9 h | 21 °C | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Tego dnia chcieliśmy przejechać rowerem pętle po Narwiańskim Parku Narodowym. Trasę zaplanowaliśmy, można powiedzieć, idealną. Głównym punktem miała być znana kładka w Waniewie.
Szczegóły
Oczywiste jest to, że musieliśmy najpierw dostać się do centrum Tykocina. Tego dnia wiał wiatr z zachodu na wschód, co pomagało nam w początkowej cześci zaplanowanej na dzisiaj trasy.
Musieliśmy podjechać 40m wysokości w porównaniu do centrum Tykocina.
Skręciliśmy w lewo do Broniszewa. Jest to raczej mała wioska, z kilkoma ciekawymi domami. Nastepnie jechaliśmy drogą gruntową w stronę Pajewa.
Nad drogą S8 jechaliśmy po chodniku, co nie było najlepszym rozwiązaniem. Musieliśmy zatrzymać się i znieść rowery gdyż chodnik miał swój koniec.
Gdy wyjechaliśmy z lasu mieliśmy dobry widok. Po chwili czekał na nas przyjemny zjazd, pomimo tego, że jechaliśmy po drodze gruntowej.
Gdy dotarliśmy do skrzyżowania obok Kurowo-Kolonia mogliśmy jechać po drodze asfaltowej. Zostały 2km jazdy do siedziby Narwiańskiego Parku Narodowego w Kurowie.
Gdy już dotarliśmy do siedziby Narwiańskiego Parku Narodowego przeszliśmy po mniejszej kładce (przez lokalne bagna), a później weszliśmy na wieże. Wejście na wieże było ciężkie. Tylko jedna osoba może iść po schodach a otworzenie włazu na górze nie jest łatwe.
Dowiedzieliśmy się, że kładka przy Waniewie jest właśnie remontowana. Informacja ta była na stronie parku ale my nie sprawdziliśmy jej. Mocno to pokrzyżowało nasze plany, nie wiedzieliśmy co teraz powinniśmy zrobić.
Postanowiliśmy spróbować dojechać z "innej strony" - przez Rzędziany. Musieliśmy cofnąć się do Pajewa.
Będąc w pobliżu drogi do uszkodzonego mostu obok Kruszewa podjechaliśmy ją półtora kilometra. Zatrzymałem się na małym moście, obok którego było kilku wędkarzy.
Tego dnia pogoda była zdecydowanie chłodniejsza. Jechało się całkiem przyjemnie.
W Pajewie skręciliśmy na wschód w stronę wsi Radule. Podobały mi się okoliczne pola.
Znalazłem restauracje przy parkingu na północ od wsi Radule. Podjechaliśmy tam aby zjeść obiad. Zrobiliśmy godzinną przerwę i ruszyliśmy dalej o 15:20.
Wjechaliśmy na bardzo fajną ścieżkę rowerową, która przebiegała wzdłuż drogi S8. Kierowaliśmy się do wsi Rzędziany, gdyż była to jedyna opcja przedostania się przez Narew.
Rozlewisko Narwi bardzo mi się tutaj podobało. Aby dostać się do Pańków musieliśmy przejechać 3 razy przez odnogi rzeki.
Drugim przejazdem była śluza, za którą droga zamieniła się w ułożone obok siebie płyty betonowe. Jest to mniej nieprzyjemne niż bruk ale nadal jazda rowerem nie jest komfortowa.
Pomimo mniejszego komfortu jazdy okolica była znacznie ciekawsza. Wokół szlaku były gęste krzaki i drzewa, za którymi można było zobaczyć ogromne ilości trzciny.
Na drodze spotkaliśmy jaszczurkę.
...oraz ciekawą żabę spokojnie siedzącą na środku drogi.
Wyraźnie widać różnicę w ilości zieleni gdy w okolicy jest jakiś zbiornik wodny albo rzeka.
Dotarliśmy do klimatycznej wsi Pańki. Przejechaliśmy w niej pętle i postanowiłem, że lepiej będzie już wracać. Do Tykocina mieliśmy około 12km.
Przed opuszczeniem Paniek podjechaliśmy na wieże widokową na północ od wsi.
Wracając jechaliśmy na północ w stroną wsi Saniki. Słońce ciekawie układało się z chmurami dodając nasycenia barw.
W Sanikach był przyjemny lekki zjazd. Wydaje mi się, że widziałem trochę nowych domów, jednak pasowały one do okolicy. Było też trochę budynków rolniczych.
Dwa kilometry przed Tykocinem zrobiłem sporo przerw na zdjęcia. Słońce dobrze komponowało się z chmurami. Zieleń była bardziej zielona. Cienie były już całkiem długie (17:30) - słońce zaczynało zbliżać się powoli w stronę horyzontu.
Dojechaliśmy do wschodniej części Tykocina. Szukaliśmy miejsca do zjedzenia. Wybraliśmy restauracje żydowską Tejsza. O 18:15 ruszyliśmy dalej na wschód do naszej bazy.
Wyjeżdżając z Tykocina zrobiłem dwa zdjęcia kotu. Niestety gdy chciałem do niego podejść uciekł, więc mam tylko zdjęcie powyższe.
Dotarliśmy do bazy. Zrobiłem jeszcze kilka zdjęć przy zachodzącym słońcu. Usiadłem na tarasie i kontynuowałem przerabianie zdjęć.
Zacząłem się pakować. To był bardzo długi wyjazd. Wyjazd z męczącą pogodą. A następnego dnia musieliśmy wcześnie wstać aby bez stresu dostać się na powrotny pociąg.
Powiązane wpisy
- 2018-08-10 - Dojazd do Tykocina przed burzą
- 2018-08-11 - Co można robić w Tykocinie gdy pada deszcz
- 2018-08-13 - Opuszczenie Podlasia
Wpis ukończono dnia 2019-01-23, czyli 164 dni później.