Tagi: Rower, Góry, Z sakwami, Strona główna
Miejscowości: Krosno, Wojaszówka, Wiśniowa, Strzyżów, Czudec, Wielopole Skrzyńskie, Iwierzyce, Sędziszów Małopolski
Województwa: Podkarpackie, Małopolskie
Mapa
61 km | 6 h | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Czasami są takie dni, gdy próbuję się tylko zmniejszać ilość problemów pojawiających się co chwilę. Największymi problemami był czas i zbyt dobra pogoda. Musieliśmy dotrzeć na dworzec w Rzeszowie na pociąg powrotny i bardzo chcieliśmy zdążyć na ten pociąg.
Szczegóły
Planowałem dojechać do Krosna a dalej pojechać pociągiem do Rzeszowa. Okazało się, że pociąg Krosno-Rzeszów nie jest przystosowany do przewozu rowerów. Początkowo chciałem ignorować tą informację jednak doczytałem, że jest za to mandat i ma prawo wyprosić podróżujących.
Udało nam się załatwić transport z rowerami do Krosna samochodem dostawczym.
Rozpoczęliśmy naszą trasę o godzinie 8:40 kierując się z dala od miasta do Odrzykonia.
Jechaliśmy ulicą Odrzykońską (kto by pomyślał) obok ogródków działkowych i przejechaliśmy mostem nad Wisłokiem, rzeką którą mylę z Wisłoką.
Nie będę opisywał dokładnie trasy. Mapa powyżej przedstawi to najlepiej a ja skupię się do opisywania najciekawszych (czasem w negatywny sposób) miejsc i sytuacji.
Sprawnie przejechaliśmy przez Bratkówkę omijając po zachodniej stronie Czarnorzecko-Strzyżowski Park Krajobrazowy. W tym momencie nie pamiętam już czy widziałem z prawej strony ten park, możliwe że wyglądał on dość subtelnie.
Przed Łączkami Jagiellońskimi rozpędziliśmy się na zjeździe mając widok na dolinę Wisłoka.
Spotkaliśmy bardzo dużo rowerzystów szosowych w okolicy. Przez kilka godzin widzieliśmy więcej rowerzystów niż przez wszystkie pozostałe dni tej wycieczki. Przez cały czas jechaliśmy po bardzo dobrym asfalcie z minimalnym ruchem samochodów.
Widzieliśmy bardzo dużo nowych domów. Na ogół były one mocno ogradzane naturalnie zielenią od drogi dojazdowej.
Przejazd przez rzekę do Wiśniowej kończył ten etap trasy. Etap małych wiosek i drogi wijącej się między nimi. Wioski te miały zupełnie inny klimat niż te beskidzkie, przez które jeździliśmy w poprzednich dniach.
Podjechaliśmy w okolicę kościoła aby zobaczyć dąb Józef w Wiśniowej. Teraz uważam, że lepiej byłoby skoncentrować sie na trasie i szybciej dojechać do celu nie stresując się. Chociaż z drugiej strony możemy mówić, że widzieliśmy Europejskie Drzewo Roku 2017.
Myślałem aby jechać drogą 986 na której mielibyśmy 150m podjazdów mniej za cenę większego ruchu samochodów. Wybraliśmy spokoniejszą drogę ze wspomnianymi podjazdami. Myślałem sobie "przynajmniej ciekawsze widoki zobaczymy" i dlatego nie dyskutowałem z tym pomysłem.
Pierwszym ciekawym zjazdem był zjazd do Różanki. Nie będę oznaczał go jako ciekawy punkt gdyż przejazd przez tak pagórkowate tereny nie jest możliwa bez podjazdów i zjazdów.
Różanka składa się z dwóch dróg przegrodzonych doliną rzeki Rozanki. Jechaliśmy po tej południowej drodze. Zrobiliśmy przerwę w sklepie na potrzebne zapasy, głównie wodę, gdyż już było bardzo ciepło.
Wyjeżdzając z Zawadki (obok wsi Nawsie) został nam ostatni podjazd do pokonania - prawie 100m w górę. Nie muszę mówić jak było ciepło, jak Słońce na nas wpływało, jak mało ciekawe są filmiki z podjazdu i nie przekazują one tego, co można doświadczyć będąc samemu w danej sytuacji.
W pewnym momencie na zjeździe przede mną zatrzymał się samochód mający niemiecką rejestrację. Musiałem zahamować do zera gdyż z naprzeciwka jechał inny samochód dokładnie w tym momencie.
Dalsza część trasy to miał być sam zjazd. W rzeczywistości nie było tak. Czasami były krótkie malutkie podjazdy i musieliśmy te 2-3m podjechać.
Dotarliśmy do Sędziszowa Małopolskiego 14 minut przed odjazdem naszego pociągu. O emocjach wolę nie pisać. Nie były zbyt dobre jednak powoli się poprawiały wiedząc, że mamy miejsca siedzące i już jest koniec naszych trudów. Pociąg był klimatyzowany, jeszcze było w nim sporo miejsca. Gdybyśmy jechali z samego Rzeszowa to w pociągu przejechalibyśmy około 650km wracając do domu.
Wpis ukończono dnia 2017-11-25, czyli 118 dni później.