Tagi: Rower, Góry, Strona główna, Najlepsze
Miejscowości: Jaśliska, Komańcza
Województwa: Podkarpackie
Krainy: Beskid Niski
Najciekawsze miejsca
Mapa
43 km | 6 h | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Jaśliska to najbardziej wysunięta na wschód miejscowość w Beskidzie Niskim w jakiej byłem. Oczywiste jest to, że ciekawiło mnie co jest tam dalej na wschód. Ten dzień jest małą odpowiedzią na to pytanie a jednocześnie zadaje kilka kolejnych pytań.
Szczegóły
Wyruszyliśmy z bazy w centrum Jaślisk. Centrum tej miejscowości położone jest wyraźnie wyżej (około 20m) niż droga 897.
Gdy dojechaliśmy do drogi 897 skręciliśmy w prawo na wschód. Droga przebiega wzdłuż doliny rzeki Jasiołka a obok niej widzieliśmy połączenie starych, klimatycznych domów z tymi nowoczesnymi.
Gdy dojechaliśmy do Woli Niżnej skręciliśmy na prawo jadąc na południe do Woli Wyżnej. Rozpoczął się lekki podjazd przez las.
Trudno jest jednoznacznie nazwać Wolę Wyżną miejscowością. Ten fragment trasy przebiegał przez opuszczone tereny, stare gospodarstwa rolne. Mapy OpenStreetMap i UMP różnią się jeżeli chodzi o nazwy i położenia miejscowości wzdłuż drogi, którą jechaliśmy.
Dzień wcześniej zjeżdzając do Jaślisk delikatnie przebiłem dętkę. Miałem kawałek metalu wbity w oponę. Napompowałem rano oponę jednak teraz musiałem się zatrzymać i wymienić dętkę.
Im byliśmy dalej od drogi 897 tym trasa była ciekawsza. Można to opisać jako połączenie drogi przez las naprzemiennie z polami, jednak takie stwierdzenie nie przedstawia prawdziwego klimatu. Przydrożne krzyże są jednym z tych elementów które najłatwiej opisać a reszty nie potrafię.
Poruszaliśmy się po beskidzkiej trasie kurierskiej AK.
Dwa szczególne miejsca muszę polecić tutaj. Pierwszym obiektem są bardzo czyste zbiorniki wodne, które chyba należą do rzeki Jasiołki
Drugim to pomnik zamordowanych przez UPA podczas Zbrodni w Jasielu oraz obóz położony niedaleko. Nie ma tutaj zasięgu telefonów komórkowych. Widzieliśmy kilka dużych namiotów i grupę rowerzystów z rowerami z pełną amortyzacją.
Gdy minęliśmy ostry łuk rozpoczął się długi zjazd do Moszczańca. Asfalt na tej drodzę był tylko miejscami. Chociaż znacznie lepiej się zjeżdzało gdy na drodze szutrowej nie było ani kawałka starego asfaltu.
Sam zjazd będąc przyjemnym nie miał zbyt dużo wartości widokowych gdyż jest tam gęsto las iglasty.
Dojechaliśmy do starych gospodarstw rolnych przy Moszczańcu. Całkiem klimatyczne było to miejsce chociaż ponownie trudno mi to opisać.
Ponownie dołączyliśmy do drogi 897 widząc bardzo ładne pagórki przed nami. Widok ten jest połączoniem pofalowanych łąk, na których gdzieniegdzie są drzewa, z gęstym ciemnym lasem na horyzoncie.
Jechaliśmy do Wisłoka Wielkiego i następny zjazd był jeszcze fajniejszy. Ciemny las na horyzoncie był już bardzo blisko. Myślałem o powrocie, o tym jak męczący będzie podjazd skoro ten zjazd był taki fajny.
Szukaliśmy sklepu oraz restauracji. Dowiedzieliśmy się, że najbliższy sklep jest w Czystogarbie, który jest w połowie drogi do Komańczy. Jechać tam to nie problem tylko zniechęcający jest fakt, że będziemy musieli wracać tą samą drogą.
Zauważyliśmy jakieś reklamy miejsca gdzie można coś ciepłego zjeść. Jeżeli się nie mylę to była informacja o pierogach. Podjechaliśmy tam. Miejsce to jednocześnie było noclegiem i restauracją z bardzo ograniczonym menu. Do wyboru były tylko pierogi. Czemu pierogi są tutaj tak popularne?
Dwa samochody, które zaparkowały obok tego obiektu, miały na sobie rowery i to całkiem dużo - jeden miał cztery a drugi dwa.
Podjazd, którego się tak obawiałem, udało się pokonać dość szybko. Nie był taki straszny. Wracaliśmy tą samą drogą do Moszczańca i cały czas dalej główną drogą 897 na zachód.
Gdzieś po drodzę zatrzymałem się bo widziałem coś czarnego na poboczu. Okazało się, że było to kuna - ciekawe zwierzątko.
W planie mieliśmy podjechać do Polan Surowicznych jednak postanowiliśmy wrócić stosunkowo szybciej i odpocząć, aby mieć siły przed ostatnim dniem - powrotem, który zapowiadał się ciekawie.
W Woli Niżnej zatrzymaliśmy się na chwilę przy białem kościele.
Wróciliśmy do bazy, zrobiliśmy jedzenie i trochę odpoczęliśmy. Wieczorem poszliśmy się przejść po Jaśliskach widząc w niektórych miejscach solidną biedę.
Wracając z baru dwóch lokalnych mieszkańców opowiedziało nam o historii tego miejsca i pokazało fragmenty tuneli pod miastem. Brali oni udział podczas kręcenia Wina Truskawkowego. Powiedzieli nam, że w lasach jest jeszcze bardzo dużo pozostałości po obu wojnach światowych.
Pisząc ten wpis teraz zastanawiam się jak wygląda pętla przez Polany Surowiczne i chętnie przejadę tutaj następnym razem.
Powiązane wpisy
- 2020-08-20 - Popołudnie w Beskidzie Niskim
- 2020-08-21 - Mgły nad Rzepedzią
- 2016-05-28 - Z Krempnej do Jaślisk dwoma trasami
- 2017-07-28 - Z Krempnej do Jaślisk
- 2017-07-28 - Śladami opuszczonych wiosek na granicę ze Słowacją
Wpis ukończono dnia 2017-11-25, czyli 119 dni później.