Tagi: Rower, Strona główna, Najlepsze
Miejscowości: Gródek, Michałowo
Województwa: Podlaskie
Mapa
40 km | 6 h | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Tego dnia nie mieliśmy konkretnych planów. Mnie ciekawiły wioski przy granicy z Białorusią dlatego postanowiliśmy tam pojechać.
Szczegóły
Ruszyliśmy na wschód drogą 65. W weekend rano ruch jest minimalny tam. Temperatura nie była jakaś tragiczna gdyż "tylko" 26 stopni. Wiatr wiał w kierunku wschodnim. Nie zauważyłem aby jakoś istotnie to nam pomagało.
Linia kolejowa na wschód od Waliły-Stacja została zamknięta w roku 2000.
Skręciliśmy na prawo do wsi Wierobie. Niewiele mogę opisać o niej, tak samo o innych (z wyjątkami) wsiach. Są tam stare drewniany domy położone obok nowocześniejszych. Taki podlaski standard.
Gdy opuszczaliśmy Zubki skończyła się droga asfaltowa. Mineliśmy tory kolejowe linii 37 (chociaż należy wspomnieć o szerokotorowej linii 58 do granicy państwa), a obok jest nieczynny przystanek Zubki Białostockie.
Jechaliśmy dalej do Świsłoczan obok granicy z Białorusią. Piasek na drodze był ubity w sposób taki, który powodował irytujące drgania roweru.
Dotarliśmy do Świsłoczan. Wieś ta jest uosobieniem Podlasia. Większość domów w niej to są stare, drewniane budynki. Bardzo mi się to podobało.
Zapytałem się kogoś gdzie jest najbliższy sklep. Nie pamiętam już odpowiedzi ale dla nas najlepszym rozwiązaniem było pojechać do Gródka obok Waliły-Stacja.
Ruszyliśmy żółtym szlakiem rowerowym na południe. Przejechaliśmy po moście nad rzeką Kołodzieżanką.
Wjechaliśmy do Mostowlan. Drewniane domy przypomniały mi o Beskidzie Niskim. Było ich tutaj sporo, a raczej przeważająca większość.
Zauważyłem kilka razy ławki przed domami. Ławki te były małe ale położone w miejscu dostępnym dla wszystkich.
Zatrzymaliśmy się obok kościoła w Mostowlanach. Odpoczeliśmy chwilę i zobaczyliśmy okolice. Jest ścieżka na wschód, którą można dojść do rzeki Świsłocz. Za tą rzeką jest już terytorium Białorusi.
Następnie na chwilę poszedłem zobaczyć okolice kościoła i cmentarza obok. Obiektyw 20mm był trochę zbyt wąski na zrobienie odpowiedniego zdjęcia.
Jechaliśmy w kierunku południowo-zachodnim mijając od czasu do czasu jakieś gospodarstwo rolne. Okolica przypominała Beskid Niski tylko z mniejszą ilością górek i gorszą drogą.
Wjechaliśmy w las. W nim zauważyłem niemały pomnik z napisami po rosyjsku (lub pochodnym).
Po opuszczeniu lasu jechaliśmy do Wiejek mając ładny widok po lewej stronie (pole). Po pewnym czasie mineliśmy kilka drewnianych domów.
Jechaliśmy pod wiatr. Takie to dziwne, że gdy jedzie się z wiatrem się tego nie docenia, a gdy jedzie się pod wiatr to nikt nie ma wątpliwości, że jest to "pod wiatr" właśnie.
Mineliśmy skrzyżowanie do Zubr. Kolejny przykład jak bardzo brakuje dróg asfaltowych na Podlasiu.
Ogromnie ucieszyłem się gdy zobaczyłem asfaltową drogę w Wiejkach. Jechaliśmy dość szybko przez tą wieś. Z przerażeniem po chwili zauważyłem drogę brukowaną.
Na szczęście brukowana droga była tam tylko przez kilkaset metrów. Podobała mi się okolice tej wsi.
Wjechaliśmy w las. Musieliśmy podjechać z 150m na 190m. Później czekał nas nas zjazd. Do Bielewiczy wjechaliśmy rozpędzeni. Chyba przez to niewiele zapamiętałem z tej miejscowości.
Dojechaliśmy do centrum Gródka. Sklep było nietrudno znaleźć. Szukaliśmy jedzenia. Mapy google nam pomogły i zjedliśmy w lokalnej pizzerii. Gdyby był problem to zawsze mogliśmy podjechać do Waliły-Stacja.
Po chyba godzinnej przerwie na jedzenie w barze "Promyk" ruszyliśmy na zachód, za rzekę Supraśl, aby zobaczyć kościół.
Zauważyliśmy ciemniejsze chmury na północy. Zobaczyłem mapę burzową która wyjaśniła to zjawisko. Zdecydowaliśmy się w miarę sprawnie jechać aby nie zmoknąć. Nie zmokliśmy. Na nas spadło kilka kropel. W końcu deszcz na tak gorącym wyjeździe to by było coś dziwnego.
Widzieliśmy dość dużo starych, klimatycznych, drewnianych domów. Mineliśmy Zalew Zarzeczany. Na plaży było dużo ludzi.
Dotarliśmy do drogi 65. Tym razem wiedzieliśmy, że lepiej pojechać trochę dalej. Łatwiej jest jechać asfaltem niż męczyć się na piasku. Nawet asfalt drogi krajowej tutaj jest lepszym rozwiązaniem.
Wieczorny spacer w Grzybowcu
Mając trochę czasu wieczorem postanowiliśmy pieszo pokręcić się po okolicy wsi Grzybowce.
Dowiedzieliśmy się o kilku przydatncyh drogach. Chcieliśmy przejść pętle. Według mapy tu gdzieś jest źródło rzeki Grzybówki.
Z dodatkiem zachodzącego słońca wszystko wygląda ciekawiej. Widzieliśmy zająca na ścieżce.
W okolicy rzeki Grzybówki jest dużo uschniętych drzew.
Niektóre domy trudno ocenić czy są zamieszkane czy nie. W pewnym sensie jest to trochę straszne.
Powiązane wpisy
Wpis ukończono dnia 2019-01-07, czyli 155 dni później.