Tagi: Pieszo, Strona główna
Miejscowości: Jedlina Zdrój, Walim
Województwa: Dolnośląskie
Mapa
13 km | 5 h | 14 °C | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Ten rok jest dla mnie bardzo trudny. Jedyne na czym mi zależało z wyjazdów to chociaż krótki wyjazd jesienią w góry.
Szczegóły
Pomimo tego, że "w rodzinie" mówiłem już wcześniej o planach okazało się, że ilość możliwych dni, kiedy mógłbym jechać, była dość ograniczona. Niestety musiałem wybrać raczej wcześniejsze niż późniejsze dni. Osobiście wolałbym późniejsze. Wolałbym mniej liści a bardziej czerwoną barwę drzew.
Niestety nawet mając więcej opcji wyjazdowych sytuacja się komplikowała przez silne wiatry, który strącił sporo liści.
Ostatecznie udało mi się zaplanować i wyjechać. Niestety spałem bardzo słabo i miałem trochę za bardzo spakowany plecak. Moje buty również nie były dużo używane ostatnio i to sprawiło, że ten dzień nie był łatwy dla mnie.
Zaplanowałem trasę z Jedliny Zdrój w stronę Świdnicy wzdłuż linii 266 dzięki czemu miałem trochę opcji powrotnych.
Trasa miała być "podgórska" czyli połączenie wsi i pogórza z mniejszą ilością gęstych lasów. Takie właśnie trasy wolę. Nie lubię chodzić szczytami bo to często jest mniej ciekawe.
Niestety nie przewidziałem, że w związku z rozwojem kolei działki stały się znacznie atrakcyjniejsze i pojawiło się sporo osiedli domów jednorodzinnych. W końcu fajnie jest mieć widok z kuchni i jednocześnie dobry dojazd do Wrocławia pociągiem.
Około godziny 11-tej wysiadłem w Jedlinie Zdrój. Musiałem najpierw zejść "do miasta".
Było na tyle spacerujących osób, że nie chciałem robić zdjęcia mijanym budynkom. Sprawnie przeszedłem i trafiłem na żółty szlak pieszy, którym się dalej kierowałem.
Chciałem dostać się do Podlesia a następnie przez Niedźwiedzicę do Zagórza Śląskiego.
Zbliżając się do Podlesia z żółtego szlaku pieszego widziałem powstające nowe domy Osiedla Widokowego. Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim podczas wędrówki.
Jeżeli jadę w góry to znacznie bardziej wolę obcować ze starymi budynkami, które mają swój klimat i historie, zamiast patrzyć jak powstaje nowe osiedle domów i zazdrościć widoku z salonu.
Zadziwiające jest to, że zdjęcia które tutaj umieszczam to są głównie zdjęcia z aparatu a nie z drona. Jakoś nie jestem zadowolny ze zdjęć z drona na tym wyjeździe.
Trudniej też mi odpalać drona. Nie chce latać nad domami. I tak musiałem przejść przez osiedle w tereny położone niżej.
Nie wiem czy przeszedłem połowę zaplanowanej trasy czy mniej ale teraz trasa była dla mnie już oczywista. Szedłem drogą, która prowadziła do samego Zagórza Śląskiego.
Pomimo problemów udawało mi się zrobić kilka zdjęć. Nie były one wyjątkowe ale mi się podobało połączenie gór i jesieni. Dlatego ostatecznie jestem zadowolony z rezultatów tej wycieczki.
Zastanawiałem się czy mogłem to jakoś inaczej zaplanować. I nawet tydzień po powrocie trudno mi dobrze odpowiedzieć to pytanie. Chyba bardziej wolę tereny bliżej Jeleniej Góry i Rudawy Janowickie.
Dotarłem do Niedzwiedzicy gdzie udało mi się zobaczyć kota. Nie bał się mnie i na początku nie ruszał się. Dlatego udało mi sie zrobić zdjęcie. Po chwili przyszedł i dał się pogłaskać.
Warto wspomnieć o jedzeniu. Rano zrobiłem 4 bułki i dwie już zjadłem. Na mapach znalazłem sklep, z którego bardzo chciałem skorzystać. Miał być otwarty ale nie był. A może to taki sklep, że trzeba dzwonić i wtedy otwierają? Postanowiłem ruszyć dalej bez sprawdzania.
Miałem jabłko które w tej sytuacji mi bardzo smakowało. Kupiłem specjalną czekoladę na wyjazd i jej nie wziąłem. Dlatego jabłko było moim słodyczem teraz.
Wiedziałem, że w następnej miejscowości na pewno będzie sklep i się najem.
Niestety schodząc czułem, że moje buty są trochę zbyt wąskie. Z butami górskimi jest taki problem, że dopiero podczas spaceru możemy je ocenić. Pewnie mógłbym coś z nimi zrobić ale nie miałem czasu. I teraz oprócz mięśni nóg ścisk palców podczas zejścia stał się problemem.
Wydawało mi się, że się ruszałem w wakacje i nie powinienem mieć problemu z górami a teraz pojawiły mi się zakwasy.
Dotarłem do... "centrum". Okazało się, że kebab, zgodnie z mapą, jest czynny tylko nie w poniedziałek. Odwiedziłem sklep i zjadłem kolejną bułkę.
Miałem chyba dwie godziny do pociągu powrotnego. Kierowałem się do restauracji aby zjeść chociaż zupę. Chciałem również zobaczyć zalew.
Byłem już solidnie fizycznie zmęczony. Pewnie niewyspanie się do tego dołożyłem.
W okolicy restuaracji było sporo ludzi i nie chciałem iść dalej w stronę wody. Po zjedzeniu powoli kierowałem się na pociąg. Byłem tak zmęczony, że patrzyłem na mapie ile mam metrów do sklepu Dino. Nie chciało mi się zbaczać tych 200 metrów ale mając tyle czasu do pociągu warto było coś mieć na przekąszenia na stacji.
Powiązane wpisy
- 2014-01-03 - Okolice Głuszycy
- 2016-05-01 - Z Kłodzka do Głuszycy
- 2017-10-21 - Pociągiem przez Góry Sowie
- 2018-07-07 - Gdy płasko źle, gdy góry też źle
- 2024-10-21 - Świdnica, miasto...
Wpis ukończono dnia 2024-10-27, czyli 6 dni później.