Tagi: Rower, Strona główna
Miejscowości: Pleszew, Czermin, Chocz, Gizałki, Grodziec, Rzgów, Zagórów, Stare Miasto, Konin
Województwa: Wielkopolskie
Najciekawsze miejsca
Mapa
66 km | 6 h | 12 °C | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
W tym roku przejechałem rowerem tylko dwadzieścia kilka kilometrów. Nie miałem okazji pojechać gdzieś dalej. Zapowiadana dobra pogoda (do 17 stopni C) wpłyneła na plan pierwszej, dłuższej jazdy rowerem.
Chciałem "zaliczyć" nowe gminy również. Początkowo myślałem o trasie około 80km Rawicz-Ostrów Wielkopolski, jednak ostatecznie wybrałem alternatywę Pleszew-Konin.
Szczegóły
Aby zaliczyć nowe gminy muszę teraz jechać trochę dalej pociągiem. W okolicy Poznania zostały tylko jakieś pojedyńcze, jednak zostawiam je sobie na jakieś bardziej rekreacyjne przejazdy.
Dzień wcześniej późno poszedłem spać. Nie byłem pewien, czy wstanę na pociąg o 6:50. Kolejny był półtora godziny później i rozważałem, aby od razu jechać właśnie nim.
Ostatecznie udało się mi wstać na wcześniejszy pociąg. Temperatura była dość niska. Trudno było mi uwierzyć, że dzisiaj będzie znacznie cieplej.
Rano była dość solidna mgła - ciekawa pogoda na robienie zdjęć. Żałowałem trochę, że nie miałem innych planów, jednak zawsze są jakieś decyzje do podjęcia i ich konsekwencje.
Po ponad godzinie jazdy, po godzinie 8-ej, wysiedliśmy w Pleszewie, a raczej na stacji kolejowej Pleszew. Jest ona oddalona o 4km od centrum miasta i jest w Kowalewie.
Ruszyliśmy ulicą Dworcową na północ. Po prawej widziałem tory oraz lokomotywę wąskotorową. Widziałem odjeżdżający szynobus (a przynajmniej tak mi się wydawało). To jest ciekawe rozwiązanie - pasażerowi przechodzą 50m i wsiadają do kolei wąskotorowej, którą dojeżdżają do centrum miasta.
Kierowaliśmy się na północ. Po 2km przejechaliśmy przez drogę 12/11 i jechaliśmy do wsi Korzkwy.
Krajobraz był monotonny. Wiosna budziła się bardzo powoli. Dominowały szare barwy z dodatkiem niebieskiej (niebo). W powietrzu było widać dużo wilgoci ograniczającej widoczność.
Jechaliśmy drogą gruntową do Skrzypni. Co jakiś czas mijaliśmy domy położone wzdłuż drogi. Na nagranym filmiku widziałem, że technicznie te domy były jeszcze we wsi Korzkwy.
Na mapie UMP widać ślady dawnej linii wąskotorowej. Sama wioska była trochę gęściej zabudowana w centrum.
Planowałem przejechać przez Czermin jednak nie skręciliśmy w lewo, a później wyjechaliśmy z ulicy na drogę gruntową. Nie chciałem się wracać.
Dotarliśmy do drogi asfaltowej i teraz jechaliśmy na wschód do Broniszewic. Nowe domy nie wpływały pozytywnie na klimat okolicy.
Zrobiliśmy krótką przerwę na zdjęcie kościoła św. Apostołów Piotra i Pawła.
Kierowaliśmy się do miejscowości Chocz.
Ciekawie wyglądała dolina rzeki Prosny. Przy moście nad nią zrobiliśmy przerwę na kilka zdjęć.
Z Chocza były dwie opcja dalszej trasy. Początkowo chciałem jechać w stronę Starej Ciświcy, gdyż okolica powinna być tam bardziej klimatyczna. Patrząc teraz na mapę to chyba mniej pewny byłem drogi przez las, dlatego właśnie zmieniłem plan.
Wybrałem trasę przez Józefów. Mogliśmy jechać bocznymi drogami Chocza.
Jadąc jedną z takich bocznych dróg widziałem zagrodę z owcami. Zatrzymaliśmy się obok aby zrobić zdjęcia, a te wszystkie szybko ruszyły w naszą stronę. Bardzo głośno się odzywały. Słyszeliśmy ogrom różnych owczych głosów.
Jechaliśmy przez bardzo spokojną okolicę, można powiedzieć nawet, że nudną. Dopiero gdy dotarliśmy do granicy lasu tereny zyskały pewien klimat. Widzieliśmy kilka opuszczonych domów, ruin.
Wjechaliśmy w las. Musieliśmy przejechać ponad 5km drogą gruntową.
Mineliśmy drogę 443, po której też nic się nie poruszało.
W Orlinie Dużej planowaliśmy jechać na północ ale się zagapiliśmy, nie zauważyliśmy skrzyżowania. Tak ostatecznie jechaliśmy teraz na wschód.
Zobaczyliśmy ile zostało nam kilometrów do Konina po czym zrozumieliśmy, że musimy się pospieszyć.
Nie żałuję tej trasy. Okolica tam była bardzo ładna i spokojna. Jazda w gęstym lesie nie jest bardzo ciekawa ale była bardzo uspokajająca.
Jeżeli się nie mylę, to od wsi Czarnybród droga była już asfaltowa.
Tuż po wjeździe w granice Biskupic zauważyłem żabę na ulicy. Gdy zatrzymałem rower i ruszyłem w jej strony zobaczyłem, że są to dwie kopulujące żaby. Chciałem zrobić im zdjęcie ale ta "poniżej" zauważyła mnie i zaczęła skakać w stronę trawy na poboczu.
Od tego miejsca powoli kończyła się przyjemniejsza część dzisiejszej trasy (absolutnie tu nie chodzi mi o wspomniane wyżej żaby). Musieliśmy sprawnie jechać do Konina. Pociąg powrotny był o 13:43 a kolejny był 3 godziny później. Zostało nam około 22km do granic Konina.
Całą dalszą trasę można opisać jednym zdaniem - naprzemienne pola i wsie, a same wsie stopniowo stawały się "sypialnią" większego miasta. Utrata spokoju i klimatu tych miejscowości była oczywista.
Jechaliśmy szybko. Ja już robiłem się zmęczony. Byłem nieprzystosowany do jeżdżenia po dłuższej zimowej przerwie.
W Rzgowie zrobiliśmy przerwę na zakupy.
Jechaliśmy po ścieżce rowerowej która to, jak to zwykle bywa, zniknęła niespodziewanie.
Gdy przejechaliśmy nad autostradą A2 po lewej stronie widziałem obniżenie doliny Warty. W Sławsku patrząc na mapę zaciekawił mnie przejazd przez Wartę.
W samym Koninie raczej bezproblemowo dotarliśmy na dworzec. Szukałem jakiegoś sensownego jedzenia, które mógłbym szybko zjeść. Wybrałem barszcz ukraiński w pierogarni obok. Nie był zły, jednak nie był też wyjątkowy. Wybór opcji gastronomicznych był dość mały.
Powiązane wpisy
- 2016-05-22 - Z Jarocina do Słupcy
- 2018-08-27 - Dwa dni Nostalgii kolejowej
- 2018-10-06 - Zakończenie sezonu rowerowego w 2018
- 2019-06-23 - Z Pleszewa do Rawicza
Wpis ukończono dnia 2019-04-10, czyli 17 dni później.