Tagi: Rower, Strona główna
Miejscowości: Pleszew, Dobrzyca, Rozdrażew, Krotoszyn, Kobylin, Jutrosin, Miejska Górka, Rawicz
Województwa: Wielkopolskie
Mapa
92 km | 6 h | 26 °C | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Południowa część województwa wielkopolskiego jest dla mnie mniej ciekawa niż jego północna część. Zostało jednak trochę gmin do "zaliczenia" oraz wiatr pasował do przejechania tej trasy.
Szczegóły
Trasę chcieliśmy szybko przejechać asfaltem dlatego wzieliśmy rowery szosowe. Pociągiem po 6-tej ruszyliśmy w stronę Pleszewa.
Przejechaliśmy przez Kowalew. Wieś ta nie odróżniała się niczym ciekawym. Kierowaliśmy się w stronę Dobrzycy.
Pierwszym ciekawym obiektem była bardzo duża szklarnia. Możliwe, że tam były uprawiane pomidory, jednak absolutnie nie jestem tego pewien.
Dotarliśmy do Fabianowa. Kojarzyłem to miejsce, przejechałem tam w październiku 2018.
Na skrzyżowaniu widziałem informacje o jakiś wzniesieniu w kierunku Lutynii. Ciekawiło mnie to miejsce jednak nie chcieliśmy się rozpraszać tego dnia. Mieliśmy dość odległy cel.
Kilka minut później dotarliśmy do Dobrzycy. Po lewej stronie widziałem prawdopodobnie budynek dawnej stacji kolejowej (wąskotorowej). Z mapy UMP wynika, że linia była zlikwidowana w 1986.
Kilkaset metrów dalej widziałem trzy podobne do siebie małe bloki mieszkalne. Sama miejscowość była bardzo klimatyczna. Widziałem dużo takich budynków: zaniedbanych, biednych. W centrum za to widzieliśmy ciekawy plac przy kościele.
Zrobiliśmy przerwę przy sklepie. Czekając w kolejce (a później przed sklepem) obserwowałem to, co ludzie kupuję. Moje wnioski raczej nie były pozytywne. Mam wrażenie, że mieszkańcy małych miasteczek najmniej zauważają problemy ze środowiskiem naturalnym, ze śmieciami. Mając samochód i mogąc kupić to co chcą w sklepie są małymi panami życia.
Kolejnym celem był Rozdrażew oddalony o około 11km. Trochę podobała mi się wieś Budy ale nie była czymś wyjątkowym. Kolejne wsie były podobne do siebie. Te tereny są mocno przekształcone przez człowieka.
Podczas wjazdu do Rozdrażewa po prawej stronie widziałem ciekawy kościół. Miejscowość tą można określić jako małe miasteczko - jakby powiększyć wieś i postawić budynki bliżej siebie.
Skręciliśmy na zachód jadąc przez Dzielice. Chcieliśmy ominąć Krotoszyn.
Niespecjalnie lubię jeździć przez południową wielkopolskę. Miejscowości są bardzo podobne do siebie, jest mało przyrody, dzikości, za dużo cywilizacji. Czasami można znaleźć jakąś rzekę albo jezioro, jednak jest to sytuacja wyjątkowa. Wsie bywają ładne jednak dość często są one podobne do siebie.
Z miejscowości Brzoza musieliśmy jechać drogą gruntową aby dojechać do Kobylina. Droga gruntowa to nie jest najlepsza opcja na rower szosowy, jednak wolałem taką niż drogę krajową.
Starygród był trochę ciekawszą wsią. Widziałem tam jakieś starsze, klimatyczniejsze budynki. Niestety trudno mi lepiej je opisać. Nie było tam w sumie nic istotnego.
W Kuklinowie postanowiliśmy nadrobić kilometry aby nie jechać po drodze krajowej. Podczas opuszczenia zaciekawił mnie zakład przemysłowy z osiedlem mieszkalnym obok.
Mineliśmy tory linii 14 z Krotoszynu do Leszna.
W Kobylinie zrobiliśmy przerwę na rynku na lody. Samo miasto mi się podobało. Zaskoczył mnie prawie zerowa ilość ludzi poruszających się pieszo po mieście.
Planowaliśmy jechać przez Ochłodę. Okazało się jednak, że byśmy musieli jechać drogą szutrową. Drogą, która dla szosowego roweru Macieja mogłaby być bardzo ciężka.
Musieliśmy się cofnąć, pojechać drogą krajową i wybrać drogę równoległą. Nie widzielibyśmy wtedy zbiornika w Jutrosinie.
Mineliśmy kolejne tory kolejowe, tym razem była to linia 362. Linia ta prowadzi do Rawicza i jest nieczynna w tym momencie. Zarosła i prawdopodobnie miejscami jest już rozebrana, jednak nie mam konkretnych informacji o tym.
Konary miały ładną gęstą zabudowę małomiasteczkową. Przejechaliśmy bardzo szybko gdyż było już stosunkowo ciepło.
Dotarliśmy na rynek w Miejskiej Górce powoli myśląc o miejscu do zjedzenia. Kolejka w "żabce" przekonała nas abyśmy jechali dalej.
Przed wjazdem do Karolinek ponownie przejechaliśmy po torach kolejowych. Szybko opuściliśmy drogę 36 jadąc drogą rowerową położoną równolegle (była odgrodzona rowem). Co chwilę musiałem uważać na ludzi jadących obok siebie - ja sam na szosówce jechałem znacznie szybciej. Droga była łatwa jednak bardzo nudna.
Dotarliśmy do Rawicza. To jest większe miasto i myślałem, że nie powinno być problemu ze znalezieniem na rynku jakieś restauracji. Znaleźliśmy tam tylko kebaba. W niedzielę niehandlową ruch zamarł. Były otwarte dwa sklepy skupiające się na sprzedaży alkoholu i śmieciowego jedzenia.
Powiązane wpisy
- 2017-04-21 - Wysiadając stację wcześniej przed Żmigrodem
- 2017-07-01 - Szybka wizyta w Dolinie Baryczy
- 2015-07-25 - Zachodnia część Doliny Baryczy, od Żmigrodu po Rudę Sułowską
- 2015-07-26 - Do Milicza trasą dawnej kolei wąskotorowej
- 2017-04-21 - Wieczorny spacer wzdłuż rzeki Młynówki
- 2017-04-23 - Zachodnie okolice Rudy Sułowskiej
- 2018-05-21 - Z Jarocina, przez Krobie, do Rydzyny
- 2018-10-06 - Zakończenie sezonu rowerowego w 2018
Wpis ukończono dnia 2020-01-16, czyli 207 dni później.