Tagi: Autobusowa, Strona główna
Miejscowości: Szwajcaria
Wstęp
Spoglądając plan wycieczki wydawało mi się, że właśnie ten dzień będzie dla mnie na najciekawszym - będę w zupełnie innym miejscu, najwyższym kiedykolwiek byłem w życiu.
Szczegóły
do Jungfrau
Patrząc na prognozę pogody i brak chmur o poranku nie mogłem nie spróbować wstać na wschód słońca.
Nawet nie musiałem wychodzić z hotelu aby zrobić dobre zdjęcie. Wystarczyło otworzyć drzwi balkonowe.
Przed opuszczeniem noclegu udało się ściągnąć kota do pokoju i tak z jednej strony miałem rewelacyjny widok, z drugiej strony można było go umieścić na kolanach i go głaskać. Rzadko jaki hotel ma takie możliwości.
Dotarliśmy do stacji kolejowej w Interlaken gdzie ruszyliśmy pociągiem do Grindelwald.
Powoli się przyzwyczajałem do wyjątkowego krajobrazu, do tych wysokich gór w okolicy.
Później musieliśmy przesiąść się na kolejkę gondolową. Trudno mi pisać o tym jak piękne były widoki.
Każdy by pomyślał, że właśnie kolejką gondolową dotrzemy do miejsca docelowego. Jednak w rzeczywistości kolejka gondolowa to jest skrót do "normalnej" kolei. Czekała na nas kolejna przesiadka i jazda koleją zbudowaną w tunelu w górze.
Patrząc na mapę jestem zaskoczony infrastrukturą kolejową. Oni tutaj po prostu mają górską kolej podmiejską łączącą hotele i schroniska górskie. Jeszcze tylko jakby normalna polska rodzina mogła dojechać tutaj koleją z Polski, zakładając sensowną ilość przesiadek i dostęp do wagonów sypialnych.
Dotarliśmy do stacji przesiadkowej na ostateczny pociąg. Pociąg ten jedzie w tunelu wydrążonym w górze do stacji, która jest pod szczytem Jungfraujoch.
Pierwzy raz byłem na takiej wysokości i szczerze mówiąc czułem różnicę. Takie coś pozwoliło mi zrozumieć, że na wysokości 8000m n.p.m. przejście kolejnych 50m to nie jest łatwizna.
W strukturze tych nawisów widać warstwy. Nie znam się ale wydaje mi się, że można po nich rozpoznać kiedy padał śnieg a kiedy topniał.
Jeżeli nie mam racji to będzie ostateczny dowód za niedoskonałością metody "chłopskiego rozumu".
Przypomniał mi się cień Śnieżnika, który zaobserwowałem 1 stycznia 2020. Tylko że wtedy słońce było nisko przed zachodem, a teraz był środek dnia. To jeszcze bardziej pokazuje wysokość tych gór.
Z góry widziałem Przełęcz Kleine Scheidegg. Znajdują się tutaj hotele i stacja kolejowa. Chciałbym przyjechać tutaj zimą.
Nie jestem wielkim fanem miejsc specjalnie stworzonych dla człowieka ale jednak warto by pokazać, że jest tam specjalny lodowy labirynt z lodowymi rzeźbami.
Będąc na górze zjadłem obiad. Kosztował on prawie 100zł co jest całkiem sporo jak na obiad, jednak patrzć na inflację w Polsce to mnie to teraz nie przeraża. Wydałem też trochę pieniędzy w sklepie Lindt'a.
Wróciliśmy na stację i czekaliśmy za powrotnym pociągiem.
Następnie wróciliśmy do autobusu i czekał nas bardzo długi przejazd do noclegu we Włoszech.
autobusem
Jazda autobusem to nie jest to co lubię ale próbowałem podczas jazdy zrobić kilka zdjęć. Zdecydowanie wolałbym poruszać się pociągiem w kraju z taką infrastrukturą.
Kierowaliśmy się do tunelu pod Przełęczą Gottarda. Dla przejazdu samochodem ten tunel ma długość chyba 17km a dla przejazdu koleją ponad 50km.
Dla mnie jest to niewyobrażalne (jak na Polaka obserwującego polski rząd) jak strategiczna jest ta inwestycja transportowa. Chyba tylko japoński maglev ją pobija, przynajmniej z tych inwestycji kolejowych, które ja znam.
Włoska strona była trochę... mniej uporządkowana. Jednak była znacznie ładniejsza niż faktyczne Włochy, do których jechaliśmy.
W sklepach przydrożnych trudniej było się porozumieć po angielsku albo niemiecku.
Nie chce mówić że Włochy są brzydkie ale są biedniejsze i bardziej klimatyczne. I tu i tu warto jest sobie spokojnie pospacerować i poznać okolice.
Robiło się późno, byliśmy zmęczeni i głodni. Niestety nie były zaplanowane przerwy przy jakimś lokalnym sklepie dlatego oczekiwaliśmy celu wycieczki i kolacji.
Niektóre budynki trudno było określić czy ktoś w nich mieszka. Nie były ruderami, były trochę zapomniane. Ruch pieszy był bardzo mały. Rzadko kogokolwiek widziałem na ulicy.
Dotarliśmy do hotelu. Jakość jego nie była zbyt wysoka. Zakupione czekolady władowaliśmy do najzimniejszego miejsca w pokoju aby przetrwały one do końca wycieczki.
Wielu osobom kolacja nie smakowała ale dla mnie była ok. Cieszyłem się z tego, że możemy zjeść coś ciepłego. W okolicy była pizzeria ale aż taki łakomy nie byłem.
Nie byłbym sobą jakbym nie chciał zwiedzić okolicy noclegu. Krótki wieczorny spacer nie zaowocował powstaniem wielu ciekawych zdjęć, które chciałbym tutaj umieścić.
Powiązane wpisy
- 2022-05-19 - Bellinzona, Locarno i Ascona
- 2022-05-20 - Lugano, Melide i włoskie miejscowości
- 2022-05-17 - Zurych, Berno i Interlaken
Wpis ukończono dnia 2023-10-06, czyli 506 dni później.