Tagi: Rower, Strona główna, Najlepsze
Miejscowości: Jeżów Sudecki, Świerzawa, Pielgrzymka, Wleń, Lubomierz, Gryfów Śląski
Województwa: Dolnośląskie
Krainy: Góry Kaczawskie
Najciekawsze miejsca
- Zjazd z przełęczy pod Okolem w stronę Świerzawy
- Zjazd z Bystrzycy do Wlenia
- Ciekawe skrzyżowanie bezkolizyjne między Golejowem a Marczowem
Mapa
71 km | 9 h | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Zorganizowanie majówki było znacznie trudniejsze w tym roku. Musiałem być 2-go maja w Jeleniej Górze aby móc przejechać pociągiem TurKolu. Miałem również trochę problemów z określeniem listy uczestników gdyż prognoza pogody nie była zbyt optymistyczna.
Dojazd
Dopiero dwa tygodnie przed wyjazdem zacząłem poszukiwać noclegu. Na tą majówkę wystarczyło wziąć 3 dni urlopu aby mieć wolne od piątku do przyszłej niedzieli.
Dzień wcześniej wyruszyliśmy z Poznania pociągiem. Standardowo przesiedliśmy się we Wrocławiu na pociąg Kolei Dolnośląskich jadący już do Jeleniej Góry.
Miałem okazję porozmawiać z jednym pasażerem o aktualnej sytuacji w kraju co było miłym urozmaiceniem. Z drugiej strony obserwowałem trochę już pijanego pasażera beztrosko opierającego się o swój rower. Jego rower był oparty o mój rower, a mój rower oparty o kogoś innego rower. Mogło to wpłynąć na moje problemy z hamulcami później.
Wysiedliśmy w Jeleniej Górze. Pogoda była trochę depresyjna - zachmurzone niebo i padał lekki deszcz.
Planowałem podjechać boczną drogą przez las na północny-wschód, ale jak to bywa, jest plan trasy i jest jej realizacja. Skręciliśmy nie w tym miejscu w którym powinniśmy. Probując skrócić kluczyliśmy trochę w okolicach krzyża na północnych obrzeżach miasta.
Dojechaliśmy do drogi gdzie czekał nas męczący podjazd z sakwami. Na mapie podjazdy nie wyglądają tak męcząco. Dobre to, że jechaliśmy już bezpośrednio do Dziwiszowa.
Szczegóły
Następnego dnia zaczęliśmy realizacje trasy tego wpisu. Pogoda zmieniła się diametralnie na lepszą.
Nasza baza była w miejscu położonym dość wysoko - w górnej części wsi Dziwiszów do której dojeżdza autobus miejski linii nr 9.
Podjechaliśmy w stronę przełęczy pod Łysą Górą z której mieliśmy idealny zjazd do Świerzawy przez Lubiechową. Zjazd ten polecam każdemu.
Przed zjazdem zrobiłem kilka zdjęć, gdyż z tego miejsca jest idealny widok na całe Karkonosze.
Droga była, z tego co pamiętam, dobrej jakości ale chyba nie wystarczająco dobrej na rower szosowy. Patrząc na filmiki to większość osób szosówką by przejechało ale ja sam tego bym nie robił.
Minęliśmy punkt, z którego kiedyś wychodziliśmy schodząc z góry Okole. Jeżeli się nie mylę to jechaliśmy niebieskim szlakiem rowerowym teraz.
W Lubiechowej pojawił się problem z przednim hamulcem. Siła hamowania widocznie słabła.
Wokół czuć było jak przyroda budzi się do życia zakrywając wiele ponurych miejsc. Chyba każda miejsce w Sudetach jest mniej lub bardziej ponure będąc dowodem przemijania "lepszych czasów".
Po opuszczeniu Lubiechowej teren zrobił się dziwnie płaski.
Wybraliśmy czerwony szlak rowerowy opuszczając niebieski. Była to zmiana subtelna ale zamiast Świerzawy dojechaliśmy do Sędziszowej by po chwili faktycznie wjechać do Świerzawy.
Przejechaliśmy nad torami kolejowymi nieczynnej linii kolejowej 312. Jest to chyba linia którą najbardziej chciałbym się przejechać z tych już niedostępnych teraz.
Skręciliśmy w ulicę Lipową i podjeżdzając zaczęliśmy opuszczać tą klimatyczną miejscowość. Polecam każdemu odwiedzić ją jesienią, najlepiej w pochmurny dzień.
Na naszej drodzę spotkaliśmy starszego pana, który swoją aktywnością fizyczną mógłby zawstydzić wiele osób. Również mnie. Coś w stylu biegania po bółki codziennie do wioski oddalonej 7km.
Jechaliśmy czerwonym szlakiem rowerowym na północ. Powoli opuściliśmy pola i wjechaliśmy w las, a później znowu trochę pól przed wsią Gozdno. Sama wieś wyglądała jak cztery domy ukryte drzewami lecz jadąc w tym kierunku czekał na nas bardzo przyjemny zjazd.
Dojeżdzając do Biegoszowa wyraźnie poprawiła się jakość drogi. Będąc już we wsi skręciliśmy na zachód jadąc nadal czerwonym szlakiem rowerowym. Droga zapowiadała się interesująco i taka się okazała. Opuszczaliśmy ją zjeżdzając slalomami przez las i kierując się do kolejnej miejscowości, czyli do Nowego Kościoła.
Mijaliśmy po lewej stronie jakieś zbiorniki wodne, prawdopodobnie to były stawy hodowlane.
Ponownie przejechaliśmy przez tory kolejowe linii 312. Oznaczało to, że dojechaliśmy do Nowego Kościoła, miejscowości którą kiedyś bardzo chciałem zobaczyć. Przejeżdzając samochodem w 2015 roku bardzo mi się spodobały te okolice.
Ruszyliśmy drogą 328 na południe jadąc w dolinie Pogórza Kaczawskiego. W planie mieliśmy coś zjeść i później jechać na zachód do Sokołowca. Obiad zjedliśmy w Młynie, chociaż pamiętam, że w październiku 2015 roku jest tam zdecydowanie spokojniej.
Będąc tak blisko Organów Wielisławskich błędem było by nie zobaczenie ich ponownie. Podjechaliśmy żółtym szlakiem pieszym. Po prawej stronie od nas płynęła rzeka Kaczawa.
Jadąc do Sokołowca teren zrobił się wyraźnie spokojniejszy ale nie płaski. Jechaliśmy przez pofalowane pola widząc góry na horyzoncie. Teren zdecydowanie nas uspokajał. Widać było że wsie położone są w dolinach. Opuszczając daną wieś czekał delikatny podjazd, który zamieniał się w zjazd gdy wjeżdzaliśmy do kolejnej miejscowości.
Na horyzoncie widzieliśmy Ostrzycę obok Proboszczowa, jednak nie była ona naszym celem. Byłem na niej jesienią 2015 roku.
Z Proboszczowa ruszyliśmy na zachód w stronę Bełczyny. Od tego momentu czułej jak opuszczamy Pogórze Kaczawskie. Prawie momentalnie zmniejszyła się pofalowanie terenu. Nie oznacza to, że nie było podjazdów, tylko pola były zdecydowanie bardziej płaskie.
Za Bystrzycą czekał na nas bardzo fajny zjazd aż do Wlenia. Około 4km długości i 120m obniżenia terenu po drodze o dobrej jakości.
Wjeżdzając do Wlenia zdziwił mnie brak samochodów zaparkowanych na ulicy niedaleko centrum. Zrobiliśmy małą przerwę na rynku robiąc na zdjecia i coś jedząc.
Tutaj mieliśmy wybór: albo wracać już do bazy, albo pojechać dalej na zachód i wracać pociągiem do Jeleniej Góry. Wybraliśmy to drugie myśląc, że uda nam się dojechać do Lubania.
Dostaliśmy się do Pławny Górnej cały czas analizując powrót. Klasyczne zachowanie podczas ostatniej części trasy. Myślenie o tym aby za długo nie czekać na pociąg, jak i aby można na niego sobie poczekać w ogóle.
Jest takie ciekawe skrzyżowanie między Marczowem a Golejowem. Jest ono bezkolizyjne gdyż jest dwupoziomowe. W tym miejscu widzieliśmy przejeżdzający autobus Kolei Dolnośląskich. Autobus jeździ na trasie Jelenia Góra - Lwówek Śląski.
Droga w stronę Golejowa jest miejscami bardzo wąska. Wygląda jakby to była droga poprowadzona przez czyjeś podwórko niż normalna droga publiczna. Polecam ją przejechać.
W Pławnej Górnej widziałem duży pomnik jelenia oraz koniec szlaku rowerowego na zlikwidowanej linii kolejowej. Patrząc na mapę trasa rowerowa z tego miejsca jest aż do Lwówka Śląskiego.
Skręciliśmy na zachód i jechaliśmy lekkim podjazdem do Lubomierza. Droga ta raczej nie miała nic ciekawego ale polecam sobie przejechać aby zobaczyć to własnymi oczami.
Z Lubomierza pojechaliśmy przez Radoniów chcąc jak najbszybciej dostać się na stację w Gryfowie Śląskim. Gdy teraz patrzę na mapę to chyba lepszą opcją byłoby przez Oleszną Podgórską. Byśmy nie musieli jechać drogą 30-tką i może mielibyśmy ciekawsze widoki.
Poczekaliśmy trochę na stacji w Gryfowie obserwując jak jest ona opuszczona.
Gdy dojechaliśmy pociągiem do Jeleniej Góry czekał na nas znowu ulubiony podjazd do Dziwiszowa.
Po zmroku mieliśmy z bazy idealny widok na Śnieżkę, Jelenią Górę i jej okolice. W tym momencie zastanawiałem się, jak tu może być zimą.
Powiązane wpisy
- 2016-08-09 - Mokry dzień w okolicy Jeleniej Góry
- 2017-05-02 - Pociągiem Pierścień i Granica
- 2015-06-05 - Na północ wokół Jeleniej Góry
- 2017-10-17 - Jesienne Pilchowice
- 2022-12-18 - Zdążyć przed końcem zimy
- 2013-02-07 - Ze Świeradowa Zdroju do Chatki Górzystów
- 2021-01-17 - Szukając idealnego zachodu słońca
- 2014-06-21 - Ze Szklarskiej Poręby przez Karpacz do Jeleniej Góry
Wpis ukończono dnia 2017-08-31, czyli 123 dni później.