Tagi: Strona główna, Rower
Miejscowości: Świeradów Zdrój, Mirsk, Stara Kamienica, Lubomierz, Wleń, Jeżów Sudecki, Jelenia Góra
Województwa: Dolnośląskie
Krainy: Góry Izerskie, Góry Kaczawskie
Mapa
68 km | 7 h | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Tego dnia pogoda nie zapowiadała się zbyt dobrze, jednak mając cały dzień nie mogłem siedzieć w domu.
Szczegóły
Naszą bazę mieliśmy na wysokości około 550m n.p.m., dzięki czemu początkowa część naszej trasy to był całkiem fajny zjazd do miejscowości poniżej Świeradowa. Nie muszę pisać o tym, że nam się to podobało.
Zjechaliśmy do Orłowic i skręciliśmy do Krobicy jadąc na wschód czarnym szlakiem rowerowym. Szlak ten przebiegał przez wioski pod Górami Izerskimi. Myślałem że teren po lewej stronie (na północ) będzie bardziej pofalowany - w końcu to Pogórze Izerskie. Z tego co pamiętam to na północ od Jeleniej Góry jest znacznie więcej górek.
Jechało się nam całkiem dobrze. Raz widzieliśmy pola, czasem las, czasem jechaliśmy przez wioski. Przejechaliśmy przez Gierczyn, Przecznicę. Minęliśmy kopalnię bazaltu. Wsie te są wsiami łańcuchowymi - gospodarstwa ułożone są wzdłuż drogi.
W tym momencie byliśmy najbliżej do stacji kolejowej, która jest najbliżej Świeradowa - Rębiszów. Niestety do samego Świeradowa żaden pociąg nie jeździ. Prowadzone są różne akcje w celu przekonania władz o uruchomienie połączenia kolejowego. Jedynie Szklarska Poręba ma zaszczyt posiadania połączenia kolejowego.
Jechaliśmy dalej w stronę Starej Kamienicy. Trudno mi coś szczególnego opisać o miejscowościach które mijaliśmy. Trasa jest dość lekka, tak że wioski mogą mieć tutaj charakter rolniczy gdyż można uprawiać pola.
Do Starej Kamienicy dojechaliśmy przez Małą Kamienicę i zrobiliśmy przerwę przed tym samym sklepem, gdzie byliśmy rok temu. Wtedy to mieliśmy akurat idealną pogodę.
Podobnie jak rok temu ruszyliśmy do Barcinka. Bardzo charakterystyczne są wijące się drogi i domy położone bardzo blisko samej drogi w tym regionie (możliwe że w całych Sudetach). W Barcinku widać idealnie ten klimat.
Tak jak rok temu chcieliśmy przejechać przez Pilchowice, jednak mając doświadczenia tamtego dnia udało się nam znaleźć odpowiednią trasę wokół jeziora. Trasa ta z początku była przez pole a po chwili wjechaliśmy w las. Nie była ona tak przyjemna jak singletraki dzień wcześniej gdyż czasami była bardzo kamienista. Na szczęścia nie była ona stroma.
Po chwili natrafiliśmy na wycinkę drzew i musieliśmy chwilę poczekać, aż leśnicy ściągną drzewo. Chwilę dalej zaczęło padać. Schroniliśmy się pod drzewem, ale po kilkunastu minutach nie wyglądało jakby to było chwilowe. Na mapie znalazłem "Karczmę" w okolicy i zdecydowaliśmy, że szybko zjedziemy do niej, zjemy i zobaczymy co dalej.
Czasem padało mniej, czasem więcej. Kamerka co chwilę była mokra, a każda kropelka psuje jakość obrazu. Do tego widoczność jest mniejsza. Wszystko jest bardziej przytłumione, szare.
Na zaporze było szaro, smutno i depresyjnie, ale i ciekawie.
Niestety po tym jak zjedliśmy pogoda się nie poprawiła. Gdy ruszyliśmy nie padało mocno, ale to miało się zmienić później.
Dojechaliśmy do mostu kolejowego z Pilchowice Zapora w stronę Jeleniej Góry i tam zrobiliśmy przerwę na kilka zdjęć. Autorzy gry The Vanishing Of Ethan Carter inspirowali się właśnie tymi terenami.
Z jednej strony nie chcieliśmy wracać najkrótszą drogą, z drugiej strony pogoda nas przekonywała do tego. Wracać przez Siedlęcin byłoby zbyt szybko. Dojechaliśmy do Czernicy i tam zdecydowaliśmy, że "nic tu po nas" i jedziemy już bezpośrednio do Jeleniej Góry.
Droga była raczej dobra, nie licząc nierówności później. Dopiero teraz patrząc na filmik widzę, że były jakieś szczątkowe widoki. Podczas jazdy koncentrowałem się na drodzę, nie myślałem o tym co jest obok. Do tego deszcz uderzał w okulary rowerowe.
Jechaliśmy jakby cały czas drogą wiedząc tylko że jedziemy gdzieś w stronę Jeleniej Góry. Sam Jeżów Sudecki wyglądał jak przedmieścia Jeleniej, a nie jak inna miejscowość.
Teoretycznie moglibyśmy poczekać kilkanaście minut na pociąg z Jeżowa, tylko po tym czekało na nas jeszcze 14km jazdy aby wrócić do bazy. Lepsze było dojechać do stacji w Jeleniej Górze, przesuszyć się, zjeść, odpocząć i pojechać mając więcej siły i nastroju. Tak właśnie zrobiliśmy.
Niestety w jednym miejscu nie skręciliśmy w lewo i dlatego do miasta wjechaliśmy praktycznie z drugiej strony. Trochę sporo musieliśmy pokombinować aby dostać się na dworzec. Tam zrobiliśmy to co mieliśmy w planie (suszenie) i trochę poczekaliśmy na pociąg powrotny.
Gdy wysiedliśmy w Rębiszowie dojechaliśmy kilkaset metrów do miejsca, w którym już dzisiaj wcześniej byliśmy i wracaliśmy do Świeradowa tą samą drogą.
Droga powrotna nie była źla, chociaż niewiele ciekawego zapamiętałem. Chyba najciekawsze były mgły, które zaczęły unosić się z gór. Jest to chyba oznaka końca deszczu.
Powiązane wpisy
- 2017-05-02 - Pociągiem Pierścień i Granica
- 2017-04-30 - Ze Świerzawy do Gryfowa Śląskiego
- 2017-10-17 - Jesienne Pilchowice
- 2015-06-05 - Na północ wokół Jeleniej Góry
- 2022-12-18 - Zdążyć przed końcem zimy
- 2021-01-17 - Szukając idealnego zachodu słońca
- 2013-02-07 - Ze Świeradowa Zdroju do Chatki Górzystów
- 2019-01-09 - Śnieżny Karpacz
Wpis ukończono dnia 2016-08-23, czyli 14 dni później.