Tagi: Pieszo, Strona główna
Miejscowości: Pobiedziska
Województwa: Wielkopolskie
Mapa
20 km | 9 h | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Geneza tej wycieczki była dość dziwna. Nie mieliśmy czasu jechać gdzieś dalej, na rower temperatura była trochę niska. A chcieliśmy zobaczyć jesień gdzieś, gdzie jeszcze nie byliśmy.
Szczegóły
Jako nocleg wybraliśmy mało znane miejsce w północno-zachodniej okolicy Pobiedzisk. Wysiedliśmy na stacji Pobiedziska Letnisko gdyż droga do noclegu powinna być ciekawsza niż gdybyśmy mieli iść z centrum Pobiedzisk.
Ruszyliśmy na północ w stronę jeziora. Jezioro to może nie mieć nazwy, a przynajmniej nie widziałem jej na mapach UMP i OSM.
Szliśmy ścieżką wzdłuż jeziora na wschód. W okolicy jest Gród Pobiedziska, który chyba w tym momencie był zamknięty.
Na skrzyżowaniu dróg gruntowych skręciliśmy w prawo. Musieliśmy dostać się do drogi asfaltowej.
Widok na takie spokojne, pozamiejskie tereny, zdecydowanie uspokajał. Chwilowo pojawiło się słońce, które dodało nasycenia zielonemu polu.
Mieliśmy mały problem aby dostać się do drogi asfaltowej. Mapa UMP nie była wystarczająco dokładna, a nie chciałem wchodzić na teren prywatny.
Powyższe zdjęcie i dwa poniższe były zrobione w tym samem miejscu - w okolicy Jeziora Jerzyńskiego idąc do Złotniczek.
I jak widać przedstawione są trzy zupełnie różne kadry. Nie widać pomiędzy nimi żadnego powiązania.
W Złotniczkach widzieliśmy stary, opuszczony sklep spożywczy.
Najciekawszym miejscem był dziwny, stary dom w Złotniczkach. Z jednej strony wyglądał na opuszczony i zaniedbany, a z drugiej miał założone nowe okna. Prawdopodobnie w środku był już wyremontowany.
Po rozpakowaniu się poszliśmy nad Jezioro Jerzyńskie.
To była taka spokojna popołudniowa eksploracja.
Następnego dnia pogoda była bardzo mglista. Widoczność była na kilkadziesiąt metrów.
Szliśmy na zachód drogą gruntową przez pole. Była ona mało interesująca. Mniej interesująca niż normalna, zwykła droga.
Kierowaliśmy się w stronę Wronczyna. Najbardziej mi się podobały pajęczyny pokryte wodą, która skropliła się z mgły.
Żałowałem, że nie wziąłem obiektywu macro (Olympus 60mm) ale z drugiej strony nie miałbym dużo czasu aby spędzić na robienie zdjęć w tym miejscu.
Chociaż te kropelki w centrum pajęczyny by mogły wyglądać ciekawie, jakbym się bardziej do nich zbliżył.
Dotarliśmy do Wronczyna. Odwiedziliśmy sklep. Skoro był otwarty to zawsze warto coś dokupić bo nigdy niewiadomo, gdzie się zawędruje danego dnia.
Początkowo planowaliśmy obejść Jezioro Wronczyńskie Małe i Jerzyńskie, a następnie wrócić aby zobaczyć Gród Pobiedziska. Dotarliśmy pod Jezioro Wrończyńskie i tam musieliśmy zdecydować, gdzie idziemy.
Zielony szlak pieszy na zachód wydawał się być ciekawszy. Jest on w pobliżu jezior, więc widokowo na pewno będzie ciekawszy. Jednocześnie może on być trudniejszy.
W Stanicy Leśnej spotkaliśmy kota. Był on trochę za bardzo ruchliwy i trudno mi było robić mu zdjęcia.
Specjalnie użyłem Panasonica 25/1.4 aby mieć lepsze rozmycie tła.
Szlak odszedł teraz od jeziora. Szliśmy bardziej "przez las". Teren był trochę pofalowany, inny, trudno opisać jaki
Sam szlak był w tym momencie łatwiejszy. Nie musieliśmy walczyć z krzakami i drzewami. Droga była raczej oczywista.
Dotarliśmy do kolejnego jeziora - Stęszewskiego. Był tam klimatyczny pomost, który można by wykorzystać kiedyś do zdjęć.
Ponownie szliśmy szlakiem wzdłuż jeziora. Tym razem był trochę łatwiejszy i mieliśmy lepszy widok na wodę po lewej. Było sporo starych, zapomnianych łódek i kajaków.
Nie chciałbym się wygłupić, ale dla mnie drzewo poniżej wygląda, jakby było zaatakowane przez bobry.
Pogoda zaczęła się poprawiać. Nie byłem w pełni zadowolony z tego. Podobał mi się ten szary klimat.
Ten kajakarz idealnie się wkomponował na zdjęciu jako pierwszy plan.
Widząc krople ogniskujące promienie słońca znowu żałowałem, że nie wziąłem obiektywu macro. Zawsze się czegoś żałuje. Chyba, że nie ma warunków do zdjęć, to wtedy się żałuje wyjazdu. W rzeczywistości rzadko kiedy się żałuje wyjazdu.
Po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej w stronę centrum Tuczna. Znaleźliśmy miejsce gdzie można zjeść. Później ruszyliśmy na przystanek autobusowy. Dojechaliśmy autobusem podmiejskim do Poznania.
Powiązane wpisy
- 2013-08-24 - Przez Puszczę Zielonkę do Biskupic
- 2023-07-07 - Przed falą upałów
- 2022-03-13 - Rowerowe rozpoczęcie sezonu
- 2021-10-20 - Jesień awaryjna
- 2021-09-09 - Z Pobiedzisk do Wągrowca
- 2021-05-30 - Pociągiem z Wągrowca do Gniezna
- 2021-05-12 - Przed i po burzy
- 2021-04-11 - Koniec lenistwa
Wpis ukończono dnia 2019-02-11, czyli 113 dni później.