Tagi: Rower, Artykuły
Miejscowości: Pobiedziska
Województwa: Wielkopolskie
Wstęp
Pogoda w kwietniu i na początku maja nie przekonywała do jazdy rowerem. Potrzebując trochę ucieczki od miasta postanowiłem, że po pracy sobie pojeżdżę.
Szczegóły
Pierwszy pomysł pojawił się 2-3 tygodnie wcześniej. Chciałem raz w niedzielę podjechać w stronę [Lednogóry][wiki-lednogora] i poszukać kwitnących drzew owocowych.
To miała nie być normalna wycieczka rowerowa a tylko użycie roweru jako pomoc w poruszaniu się.
Już kiedyś spacerowałem po tej okolicy i wiedziałem, że znajdę tutaj wiele ciekawych obiektów.
Taki pomysł miałem w drugiej połowie kwietnia. W tym roku wiosna przychodzi wolniej z powodu chłodniejszej pogody (globalne ocieplenie nie znikło!). Dowiedziałem się, że drzewa zaczęły kwitnąć później dlatego jeszcze nie było nic całkowicie stracone.
Akurat tego dnia miałem czas aby pojeździć rowerem. Zobaczyłem na prognozę pogody. No nie była idealna bo było chłodno i jakieś zielone (deszczowe) kropeczki się pojawiały. Nie powinno dużo padać, co nie?
Nie brałem plecaka rowerowego a miejski. Zastanawiałem się nad laptopem jeżeli musiałbym coś na trasie zrobić lecz ostatecznie go, na szczęście, nie zabrałem.
Wziąłem dwa aparaty (Olympus z 12-100/4 i Sony z 28-75/2.8).
Gdy ruszyłem zaczął delikatnie padać deszcz. Byłem przygotowany na trochę chłodniejszą pogodę. Ubrałem kilka warstw górnych z kurtką membranową i spodnie rowerowe z dresami.
Gdy wysiadłem z pociągu deszcz padał już solidnie. Zatrzymałem się na chwilę pod wiatą myśląc, że może zaraz przestanie. Sprawdziłem prognozę na windy jednak ona wyjaśniła moje wątpliwości - będzie padać i to mocno.
Miałem godzinę do kolejnego powrotnego pociągu. Postanowiłem ruszyć rowerem aby chociaż zobaczyć okolicę, jaką chciałem zobaczyć. Znałem ją dobrze ale chciałem sprawdzić jaka jest w tym momencie, czy będzie pasowała do zdjęć.
W momencie gdy trochę piasku wleciało w hamulce mój rower zaczął wydawać mało przyjemne dźwięki. Już sobie wyobraziłem jak się właśnie zużywają klocki hamulcowe.
To niby rower przełajowy ale w mojej ocenie jazda rowerem w terenie, podczas deszczu, to nie może być przyjemność. Gdy sucho jest źle, gdy mokro jeszcze gorzej.
Po chwili jazdy było mi zimno w ręce. Przydały by się pełne rękawiczki odporniejsze na wodę. Buty również zaczęły przemakać i było mi zimno w nogach.
Dresy namokły ale nie było mi zimno, o dziwo. Górna część ubrania raczej dała radę. Miałem na plecach (głównie plecaku) solidny ślad po błocie.
Czy warto było? Nie, ale poczułem się wyraźnie lepiej że się poruszałem i nie siedziałem w ciasnym mieście. Wiec może ostatecznie było warto?
Następnym razem gdy jest szansa na deszcz i jest chłodno to będę wolał siedzieć w domu.
Powiązane wpisy
- 2013-08-24 - Przez Puszczę Zielonkę do Biskupic
- 2013-09-08 - 95km rowerem ‑ Z Biskupic do Łąkiego
- 2017-03-04 - Rozpoczęcie sezonu rowerowego niedaleko Promna i małych jeziorek
- 2017-04-11 - Pociągiem przez Pałuki
- 2018-04-07 - Lasami z Nekli do Promna
- 2018-04-16 - Pociągiem z Kościerzyny do Gniezna
- 2018-09-02 - Jezioro Kowalskie i obrzeża Puszczy Zielonki
- 2018-10-21 - Wzdłuż Jezior Wroczyńskich i Jeziora Stęszewskiego
Wpis ukończono dnia 2024-11-10, czyli 1284 dni później.