Tagi: Rower, Z sakwami, Strona główna, Najlepsze
Miejscowości: Pruszcz Gdański, Kolbudy, Przywidz, Somonino, Kartuzy, Chmielno, Stężyca, Sulęczyno, Parchowo, Studzienice, Bytów
Województwa: Pomorskie
Mapa
110 km | 13 h | 20 °C | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Krzychu jechał rowerem z Giżycka na zachód na swoją "dużą rowerową wycieczkę". Chciałem do niego dołączyć, jednak przez pracę mogłem to zrobić tylko na weekend.
Ostatecznie udało się ustalić punkt spotkania w Kolbudach i ruszyłem w tym kierunku z Maciejem.
Szczegóły
Dojazd
W piątek 7 czerwca ruszyliśmy pociągiem o 16:50 do Tczewa. Jakoś ostatnimi czasy kolej zawsze się opóźnia i tak teraz pociąg IC opóźnił się na tyle, że prawie byśmy nie zdążyli na kolejny pociąg regionalny do Pruszcza Gdańskiego.
Ostatecznie chwilę przed godziną 21 kupowaliśmy zapasy w Pruszczu Gdańskim na kolacje i śniadanie. Od Krzycha dowiedzieliśmy się, że w Kolbudach sklepy są zamknięte po godzinie 21-ej.
Pogoda była kuriozalna. Niebo się zachmurzyło i pojawiła się lekka mgła.
Jechaliśmy analogicznie jak dwa lata temu. Chciałem dojechać inaczej jednak mająć świadomość późnej godziny nie było czasu na eksperymentowanie.
Ruch był minimalny ale mgła tworzyła dziwną niepokojącą aurę.
W Kolbudach byliśmy po zmroku. Podejrzanie duży ruch był w kierunku naszego noclegu.
W bazie byliśmy około 22:20. Krzychu był już tam znacznie wcześniej. Wieczór był "raczej" spokojny. Zjadłem zimną pizzę, której Krzychu nie dojadł.
Kaszuby
Rano spakowaliśmy się, zrobiliśmy śniadanie, kanapki i dojadłem końcówkę zimnej pizzy. Nie mieliśmy określonego celu podróży, jednak wcześniej analizując opcje najlepsza była okolica Bytowa. Znaleźliśmy domek przy lesie i zarezerwowaliśmy. Planowaliśmy być tam o 19-tej.
Ruszyliśmy z ośrodka wczasowego. Nie chcieliśmy zjeżdżać do Kolbud ani jechać na północny-wschód. Ruszyliśmy drogą gruntową przez las na zachód.
Zjechaliśmy do wsi Czapielsk widząc nowo budowane domy. Ciekawiło mnie podwyższenie terenu na południe. Jechaliśmy teraz w okolicy doliny rzeki Reknicy.
Mogliśmy jechać drogą pieszo-rowerową po południowej stronie rzeki jednak wolałem został po północnej stronie. Jakoś obawiałem się jakości drogi rowerowej a wszyscy jechaliśmy z sakwami.
Droga szutrowa przez las była wystarczająco przyjemna. Już teraz zauważyliśmy, że dzisiaj będzie sporo podjazdów i zjazdów.
Dotarliśmy do Marszewa, gdzie nasza droga złączyła się ze szlakiem rowerowym na chwilę. My jednak planowaliśmy dalej jechać drogą asfaltową.
Przed wsią Ząbrsko Górne zrobiliśmy przerwę przy sklepie na lody. Podobał mi się delikatny zjazd do Majdan.
Jechaliśmy do Egiertowa przez Roztokę.
Sama miejscowość Egiertowo nie pojawiła się nigdy w naszych planach, po prostu mapy google nas kierowały w tamtym kierunku. Nie było jednej konkretnej trasy. Standardowo, jak zawsze co jakiś czas sprawdzamy dostępne opcje i jedziemy.
Okolica była nieznacznie pofalowana. Były zjazdy, jednak były one dłuższe i spokojne.
Bardzo podobał mi się bardzo zjazd z Roztoki do Kameli.
Gdy dotarliśmy do Egiertowa od razu zauważyłem budujące się osiedle nowych domów.
Pojawił się pomysł aby podjechać do miejscowości Ostrzyce. Głównym powodem było Jezioro Ostrzyckie, które to pierwszy raz widziałem rok temu.
Mapy google wskazały nam trasę przez jakieś lokalne drogi gruntowe. Początkowo bardzo mi się podobała wijąca się droga pośrodku rozstrzelonych domów, starych jak i nowych.
Dojechaliśmy na skraj lasu. Tam jeszcze droga była przyjemna. Zielona pagórki przypominały mi okolice Wieżycy
Dotarliśmy do skrzyżowania. Musieliśmy skręcić w prawo i tak okazało się, że zjazd będzie po drodze kamienistej. Droga była mało przyjemna. Ciężar sakw i nieopuszczone siodełko powodowało, że jazda "na hamulcu" była bardzo stresująca. Wolałem sprowadzić rower. 50m obniżenie terenu musiałem prowadzić rower.
Dotarliśmy na wiadukt kolejowy nad linią 201 (do Kościerzyny). Tam zrobiliśmy przerwę na kilka zdjęć.
Podjechaliśmy do wsi Rąty i po chwili mieliśmy kolejny zjazd z którego widzieliśmy pagórkowaty charakter okolicy.
W Koszowatce skręciliśmy w lewo na zachód. Przejechaliśmy obok klimatycznego sklepu i ponownie mieliśmy podjazd. Po lewej stronie zrobiliśmy kilka zdjęć kucykowi.
Na szczęście kolejny zjazd do wsi Węgliszyno był znacznie lepszej jakości. Mogliśmy szybko zjechać.
Zrobiliśmy pierwszą przerwę na obiad we wsi Ostrzyce. Chyba wszyscy zamówiliśmy ryby. Odkryłem, że słyszane dziwne puknięcie przy moim rowerze wcześniej to było uszkodzenie butelki. I tak połowa butelki półtoralitrowej wlała mi się do sakwy. W tej sakwie miałem koszulkę z długim rękawem oraz drugie spodenki rowerowe. Miałem również ładowarki.
Po godzinie ruszyliśmy dalej. Niebo się już zachmurzyło i burza wisiała w powietrzu. Pomimo tego przymocowałem mokre ubranie do bagażnika i plecaka aby chociaż trochę wyschnęło.
Kierowaliśmy się do Brodnicy Górnej. Powoli zaczął padać deszcz. Maciej skręcił pod przystanek autobusowy i po chwili dołączyłem do niego. Krzychu i z Anitą pojechali dalej. Napisałem im sms. Po 5 minutach wrócili. Siedzieliśmy razem prawie godzinę czekając aż przejdzie burza. Niestety zgodnie z prognozą od tego momentu mieliśmy jechać pod wiatr a zostało nam 50km jazdy najkrótszą drogą.
Gdy już prawie przestało padać postanowiliśmy ruszyć. Przejechaliśmy przez most nad Radunią i kierowaliśmy się do Brodnicy Górnej. Na mapie było widać skrót, jednak gdy widzieliśmy na żywo jak jest on stromy woleliśmy spokojnie podjechać drogą asfaltową.
Musieliśmy przejechać 5km po drodze 228. Skręciliśmy w lewo na południe jadąc do Stężycy wzłuż Jeziora Raduńskiego Górnego. Myślałem, że będziemy mieć lepszy widok na jezioro, jednak jest ono obudowane domami z tej strony.
W Stężycy zrobiliśmy półgodzinną przerwę. Podczas odpoczynku przyszedł do nas kot.
Opuściliśmy miasto na zachód. Tą część miasta zdecydowanie można nazwać przemysłową, chyba głównie przemysłu drzewnego. W tym momencie czułem jak opuszczamy Kaszuby i wjeżdżamy w lesiste Pomorze.
W Gapowie skręciliśmy w lewo kierując się zgodnie ze znakiem do Niesiołowic.
Zjechaliśmy do klimatycznej wioski Czysta Woda. Jeszcze mogliśmy jechać po asfalcie. Te miejscowości bardzo mnie zastanawiają - co mogą robić ich mieszkańcy? W okolicy jest głównie las, miejsca na pola uprawne jest bardzo mało.
W Niesiołowicach skręciliśmy w prawo drogą blisko jeziora. To była błędna decyzja, jednak połączenie starych domów, drogi gruntowej, lasów i jeziora bardzo mi się podobało.
Kolejną miejscowością na naszej trasie były Zdunowice. Gdzieniegdzie widzieliśmy przekrzywione drzewa będące dowodem wichury. Sama droga między wsiami była bardzo nudna jednak bym to polecił przejechania się tutaj.
W centrum Zdunowic musiałem hamować bo akurat owce zaczęły wychodzić na drogę.
Dotarliśmy do drogi między Sulęczyno a Lipuszem. Jechaliśmy na południe zielonym szlakiem rowerowym. Naszym kolejnym celem była wieś Nakła.
W Suminie skręciliśmy na zachód. Las przez który teraz jechaliśmy był trochę dziwny, jednak trudno mi dokładniej to wytłumaczyć.
Gdy dotarliśmy do wsi Nakla zdecydowaliśmy aby dalej do noclegu jechać drogą krajową 20-tką. Według wstępnej analizy wychodziło nam 10km po tej drodze.
Gdy dotarliśmy do drogi krajowej pojawiło się na niebie słońce. Wszystko stało się piękniejsze. Nie byłem zadowolony, że akurat teraz musimy jechać drogą krajową gdyż zawsze droga krajowa jest mniej ciekawa od pobocznych wiosek.
Jazda po drodze 20-tej nie była taka zła. Słońce które tak gwałtownie się pojawiło równie szybko znikneło w chmurach.
Dotarliśmy do naszego noclegu. Zostawiliśmy rzeczy i pojechaliśmy do Bytowa coś zjeść.
Wieczorem tak naprawdę to mieliśmy tylko godzinę na odpoczynek i gadanie. Byliśmy zmęczeni.
Powiązane wpisy
- 2017-07-08 - Pomorska pętla kolejowa
- 2018-04-15 - Pętla przez Wieżycę
- 2018-04-16 - Pociągiem z Kościerzyny do Gniezna
- 2017-06-09 - Podmiejskie Kaszuby
- 2017-06-10 - Żuławy Wiślane po deszczu
- 2018-05-01 - Południowe Kaszuby i Kociewie
- 2019-06-09 - Pomorska dziura (transportowa)
Wpis ukończono dnia 2019-07-29, czyli 51 dni później.