Tagi: Rower, Z sakwami, Strona główna, Najlepsze
Miejscowości: Lubniewice, Bledzew, Skwierzyna, Santok, Gorzów Wielkopolski
Województwa: Lubuskie
Mapa
67 km | 8 h | 27 °C | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Szczegóły
Rano po śniadaniu poszedłem zobaczyć na chwilę łabędzie przy pomoście, opisałem to tutaj.
Ruszyliśmy rowerami do centrum Lubniewic. Robiło się już stosunkowo ciepło.
Chyba przez całą długość miasta wzdłuż drogi dla samochodów jest wydzielony pas dla rowerów.
Skręciliśmy na wschód w stronę Skwierzyny. Krajobraz nie był dla mnie zbyt ciekawy. Zielonym polom brakowało tego czegoś, co widziałem dzień wcześniej.
Zbliżaliśmy się do Osiecka. Okolica wioski mi się zaczęła podobać, chociaż tylko pewien obszar, gdyż po opuszczeniu wsi okolice ponownie straciła swój klimat. Do tego zaparowała mi kamerka.
Wjechaliśmy do wsi Sokola Dąbrowa. Zatrzymaliśmy się przy drodze gruntowej w północnej części wsi. Zaciekawiła mnie kolumna z krzyżem.
Kierowaliśmy się do miejscowości Bledzew, przez którą przejeżdżałem ponad rok temu.
Sama miejscowość mi się spodobała. Wyglądała jak bardzo małe miasteczko z dużą ilością starych domów.
Przy wschodnim wyjeździe jest bardzo ładne miejsce postojowe przy rzece Obrze.
W Zemsku tym razem postanowiliśmy, że ciekawiej będzie gdy zobaczymy obracany most obok Starego Dworku.
Ponownie mogę powiedzieć, że miejscowości były znacznie ciekawsze niż droga je łącząca.
Droga do Starego Dworku okazała się być lepsza niż myślałem. Obawiałem się, że będziemy musieli jechać po brukowanej.
W centrum Starego Dworku spodobał mi się dom z dużą ilością wskazówek. Sam obracany most był oddalony o 700m więc był stosunkowo blisko głównego skrzyżowania.
Po krótkiej przerwie na zdjęcia ruszyliśmy do Skwierzyny. Główną drogą dotarliśmy do jej centrum.
Szukaliśmy czegoś do zjedzenia. Wybraliśmy pizzerię, gdzie ostatecznie czekaliśmy prawie godzinę za jedzeniem. Mogliśmy wracać ze Skwierzyny do domu, jednak ja wolałem wracać z Santoka: było zbyt wcześnie, trasa kolejowa w stronę Krzyża jest bardzo ładna oraz nie musielibyśmy się przesiadać.
Przejechaliśmy mostem nad Wartą. Trochę zgłupiałem jak zobaczyłem drogę w remoncie i objazd. Bałem się, że objazd jest przez Drezdenko.
Dotarliśmy do drogi do Murzynowa obok której była kiedyś linia kolejowa 403. Ja sam nie widziałem już śladów jej egzystencji. Teren pod wiaduktem był całkowicie zarośnięty.
Jechaliśmy drogą 159. Musieliśmy przejechać 4km wzłuż Puszczy Noteckiej. Było już wyraźnie gorąco w tym momencie.
W Murzynowie potanowiłem, że lepiej byłoby jechać drogą regionalną ale nie czerwonym szlakiem rowerowym. Obawiałem się piasku tam.
Bardzo mi się spodobało zachodnie Murzynowo. Był tam jakiś zakład przemysłowe i ciekawe budynki mieszkalne, a obok kościół. Nie miałem za dużo czasu na robienie zdjęć niestety.
W Gościnowie widziałem sporo nowych, ładnych domów, a później sporo starszych. Gdy opuściliśmy tą miejscowość musieliśmy jechać po drodze brukowanej.
Zaciekawił mnie przystanek autobusowy kilometr od Osetnicy (ta osada jest tylko na mapie OSM).
Po 15 minutach dotarliśmy do miejscowości Stare Polichno. Zrobiliśmy przerwę na dokupienie napojów w sklepie. Było już wystarczająco ciepło aby powoli przestawało mi się chcieć jeździć.
Dołączyliśmy do czerwonego szlaku rowerowego, z którego był bardzo ładny widok na Wartę. Dotarliśmy do drogi asfaltowej. Zostały nam 2km do Santoka.
Jechaliśmy specjalną drogą do rowerów aż do mostu nad Notecią.
Cieszyłem się, że zaraz będzie koniec trasy i na stacji kolejowej w Santoku będziemy mogli odpoczać i czekać za pociagiem powrotnym.
Gdy tak beztrosko czekaliśmy informacja o odwołanym pociągu uderzyła nas mocno. Zastanawiałem się co zrobić, czy zastępcza komunikacja autobusowa może nas zabrać z rowerami?
Okazało się, że problem był większy i kursujące autobusy były już całkowicie zapełnione.
Postanowiłem jechać do Gorzowa Wielkopolskiego. Tam pociągi jadą również przez Skwierzyne do Zbąszynka.
Praktycznie pod sam Gorzów jest droga asfaltowa wzłuż linii kolejowej. Jest z niej bardzo ładny widok na Wartę.
Z Santoka pociąg miał ruszyć o godzinie 17-tej. Z Gorzowa do Zbąszynka miał ruszyć dwie i pół godziny później. Dojechaliśmy półtora godziny przed odjazdem. Na szczęście nasz pociąg dotarł, co oznaczało że chyba będziemy mogli nim jechać.
Pani w kasie niczego tego dnia nie była pewna na 100%. Przeczekaliśmy na dworcu godzinę pijąc wodę i jedząc lody. W szynobusie klimatyzacja nie wyrabiała.
W Zbąszynku mieliśmy 15 minut na przesiadkę. Dobre było to, że przesiadka była na tym samym peronie. Niestety pociag się opóźnił o 35 minut. Dla mnie czekanie na peronie było uspokajające. Nie było zbyt ciepło a słyszałem odgłosy owadów.
Do Poznania tego dnia zamiast o 19-tej dotarliśmy przed 23-cią.
Jak się dowiedziałem później tego dnia szynobus uszkodził się i nie było żadnego połączenia między Gorzowem a Krzyżem. I wcale nasza sytuacja nie była najgorsza. Ponoć już pierwszy szynobus jadący z Poznania popsuł się i zostawił pasażerów na łaskę losu. Do 60 pasażerów przyjechały trzy 8-osobowe busiki. Gdy my pytaliśmy się konduktora w Santoku nie był w stanie nic nam powiedzieć bo rozładował się mu tablet.
Powiązane wpisy
- 2023-07-21 - Jak się dostać do Międzychodu?
- 2016-05-10 - Okolice Noteci między Krzyżem a Santokiem
- 2018-04-04 - Pierwszy dzień lata tej wiosny
- 2018-06-02 - W stronę Międzyrzecza
- 2019-06-01 - Przez lubuskie wioski do Lubniewic
- 2019-06-01 - Małe łabędzie w Lubniewicach
Wpis ukończono dnia 2019-08-22, czyli 81 dni później.