Tagi: Rower, Strona główna, Najlepsze
Miejscowości: Międzyrzecz, Przytoczna, Międzychód, Sieraków, Wronki
Województwa: Lubuskie, Wielkopolskie
Mapa
73 km | 6 h | 25 °C | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Gdy pojawia się dziecko dużo się zmienia. I dla mnie największą zmianą i problemem to to, że nie mogę tyle jeździć rowerem ile bym chiał. Ten wyjazd przekładałem dwa razy a ostatecznie, nie jestem w pełni z niego zadowolony.
A dla własnego zdrowia muszę co jakiś czas wybyć, poobcować z przyrodą i zmienić towarzystwo. Często "ja sam" to wystarczające towarzystwo dla mnie.
Szczegóły
Bilet na pociąg do Skwierzyny miałem już znacznie wcześnie zarezerwowany. Kilka razy musiałem go wymienić gdyż z różnych powodów nie mogłem wtedy jechać.
Ostatecznie się udało. Pogoda była nie za ciepła, nie za chłodna. I jeszcze miałem szanse zobaczyć zboża przed żniwami.
Postanowiłem wysiąść w Międzyrzeczu zamiast w Skwierzynie gdyż łatwiej mi z tej stacji jechać dalej na wschód w stronę Międzychodu.
Pociąg ten ruszał dość późno gdyż około 10:40 jednak jechał bezpośrednio w odpowiednie miejsce. Przesiadka na szynobus w Zbąszynku to jednak nie jest zawsze łatwa rzecz - pociągi mogły by być tutaj znacznie lepiej skomunikowane.
Wagon "combo" w pociągu Intercity był stosunkowo dobry do przewodu rowerów.
Do Międzyrzecza dotarliśmy z opóźnieniem około 20 minut. Moja kamerka miała problem z kartą SD, która była zbyt wolna. Zmieniłem w trasie na prawie taką samą - starszą kartę Samsung Evo 256GB, i wszystko zaczęło działać dobrze. Filmiki nie były już ucinane po około 15 sekundach.
Zauważyłem później, że problem ten można rozwiązać formatując kartę w kamerce. Dziwię się, że potrzebuje ona taką szybkość zapisu.
Najgorsze było wydostanie się z miasta. Było to piątkowe południe jednak ruch w mojej ocenie był trochę zbyt duży jak na takie miasto.
Musiałem wyjechać na północny-wschód w stronę Kalska. To była zdecydowanie droga dojazdowa do Międzyrzecza i trudno mi określić czy była nudna, czy ładna. Wiedziałem, że ciekawsze rzeczy zobaczę później.
Do Kalska chciałem dojechać kiedyś ale piaszczyste drogi mnie przekonały abym się wycofał.
Kierowałem się dalej do Lubikowa. Tutaj już było znacznie spokojniej. Myślałem, że krajobraz będzie ciekawszy w wyniku bliskości jeziora.
Lubikowo było pierwszą miejscowością, gdzie poczułem istotę jeżdżenia rowerem - aby być w miejscach trochę odległych od "standardowej" cywilizacji.
Odpaliłem na chwilę drona. Jak się okazało później była to najdłuższa przerwa na drona tego dnia. Z góry okolica była jeszcze bardziej obiecująca.
Patrząc na mapę przypomniały mi się okolice Pszczewa, który jest 9km w linii prostej na południowy-wschód. Chciałem przejechać tam podczas podobnej pory roku aby zrobić zdjęcia pofalowanych pól lecz znowu mi się to nie udało.
Tak samo nie udało mi się odwiedzić pofalowanych terenów, które zwiedzałem w maju 2022.
Może kiedyś zreaktywują połączenie z Międzyrzecza do Międzychodu i będzie można dostać się tutaj pociągiem.
Kolejną miejscowością na mojej liście było Goraj. Będąc kiedyś w Sierakowie chciałem podjechać maksymalnie na zachód jednak udało mi się dostać tylko do Strychów i dlatego chciałem "dokończyć" tą trasę.
I tak 5km odcinek po drodze gruntowej między Gorajem a Strychami był najważniejszym fragmentem dzisiejszej wycieczki. Chciałem przejechać drogą między polami i to mi się teraz udało. Oczywiście gdy piszę ten wpis po powrocie to już mam niedosyt.
Pomimo szerokich opon zjazd po kamieniach nie jest przyjemny. Rower górski byłby znacznie bardziej komfortowy.
Mogłem jechać bezpośrednio do Międzychodu jednak wolałem powtórzyć przejazd przez Muchocin gdyż pamiętam o ciekawym ukształtowaniu terenu tam.
Dojeżdżając do Międzychodu zacząłem robić się głodny. Miałem jeszcze dwie kanapki ale wolałbym skorzystać z okazji i zjeść coś ciepłego. Dotarłem do pierogarni którą zauważyłem jadąc drogą. Była to stosunkowo dobra opcja chociaż może lepiej byłoby zjeść coś bardziej konkretnego niż pierogi z serem i jagodami.
Początkowo chciałem jechać przez Sieraków i Chrzypsko Wielkie jednak mapa burzowa i moje opóźnienie przekonały mnie do optymalizacji trasy. Nie chciałem zmoknąć i nie chciałem spóźnić się na pociąg o 19-tej.
To nie był ostatni pociąg jednak nie chciałem wracać zbyt późno. Mogłem bardziej wykorzystać ten dzień jednak jak się później okazało - moja kondycja nie była idealna.
Zastanawiałem się jak optymalizować trasę. Fajnie by było podjechać na północ i przejechać drogą 198 przez "zapomniane wioski". Widokowo mogło to by nie być wyjątkowe ale te miejscowości na pewno mają swój klimat i raczej trudno mi przewidywać kiedy następnym razem tutaj zawitam.
Dowiedziałem się o przeprawie promowej, że jest ona czynna. Pomyślałem, że to może mi pozwolić efektywnie dostać się do Sierakowa a następnie mógłbym sprawnie dojechać do stacji kolejowej i wrócić do Poznania.
Przeprawa promowa ma swój rozkład ale jak nie widać samochodu to jest zaparkowana na północnym brzegu. Po chwili pracownik zawołał mnie czy chce się przeprawić.
Będąc na drugim brzegu chmury na zachodzie były już bardzo widoczne. Po prostu nie mogło później nie padać.
Ja sobie teraz spokojnie, ale sprawnie, jechałem do Sierakowa i obserwowałem jak moje siły się zmniejszają. Z chęcią bym zrzucił to na brak solidnego obiadu albo tempo, ale gdy nie ma się czasu na jazdę rowerem to kondycja spada.
Gdy już się zbliżałem do Sierakowa chciałem sprawnie wracać na pociąg powrotny. Byłem zmęczony. Miałem mało wody a chmury mnie goniły. I to była słuszna decyzja chociaż coś lekkiego z wielką chęcią bym zjadł w centrum.
Kojarzyłem, że dojazd do Sierakowa nie powinien być zbyt ciężki więc bez stresu jechałem dalej. Byłem zmęczony. Na mapie nie widziałem żadnego sklepu. Zastanawiałem się co mi zostało z jedzenia. Szansa na znalezienie sklepu była zerowa.
Te 10km drogi asfaltowej nie było łatwe. Liczyłem każdy kilometr. Ruch był bardzo mały. Adekwatny do aktualnej godziny i klasy drogi.
Po 10 km jazdy musiałem opuścić drogę 150 i jechać bezpośrednio do Mokrza. Zostało mi 8km. Tutaj droga stała się jeszcze trudniejsza i "ciekawsza".
Oprócz pojedynczych rowerzystów nikt tutaj nie jechał. To było bardzo ciekawe bo ci rowerzyści z jednej strony pasowali na osoby wracające do domu, z drugiej strony nie pasowali do pustej, zapomnianej drogi.
Nie jechał żaden samochód. Było to trochę dziwne, nieswoje. Troche silniej to czułem jadąc samochodem w pobliżu granicy z Rosją. Tutaj ruch również był zerowy jednak wiedziałem, że jestem bliżej "cywilizacji" jaką jest stacja kolejowa.
Droga była ciężka. Asfaltem to było kiedyś. Musiałem szukać najlepszej ścieżki aby nie męczyć nadgarstków drganiami.
Znaki o "zamkniętym przejeździe kolejowym" również dodawały niepewności. Co tam będzie? Będę musiał przejść na dziko? Mając rower jestem w stanie to zrobić. Mogę również jakąś polną drogą przejechać do legalnego przejścia.
Przejazd przez tory na szczęście był lepszy niż myślałem. Gdy dotarłem do Mokrza deszcz zaczął delikatnie padać. Cieszyłem się z decyzji o wcześniejszym powrocie. Byłem bardzo zmęczony. Delikatnie dopiłem resztki wody i czekałem na wcześniejszy pociąg.
Wolałem wracać EZT ze Szczecina niż szynobusem z Gorzowa. Ten pierwszy ma więcej miejsca, jest szybszy, rzadziej się psuje i klimatyzacja działa lepiej.
Wracając zastanawiałem się co się stało z moją kondycją. Chciałbym przejechać 100km ale pomimo lepszego roweru mam teraz z tym problem.
Chyba muszę znaleźć trochę czasu aby jeździć po "wartostradzie" i ćwiczyć nogi. A na następną wycieczkę przygotować znacznie więcej czasu. W końcu 73km przez trzy i pół godziny jeżdżenia to nie jest zły wynik.
A do tego miałem tylko dwie godziny przerwy na drona, jedzenie i standardowe przerwy.
Powiązane wpisy
- 2016-07-16 - Najkrótszy dojazd do Sierakowa
- 2020-05-22 - Dojazd do Sierakowa przez Puszczę Notecką
- 2021-05-22 - Najlepsze co jest w Wielkopolsce
- 2016-04-04 - Na wschód od Sierakowskiego Parku Krajobrazowego
- 2016-06-12 - Ze Zbąszynia do Krzyża Wielkopolskiego
- 2018-04-04 - Pierwszy dzień lata tej wiosny
- 2018-06-02 - W stronę Międzyrzecza
- 2020-05-23 - Kraina Stu Jezior
Wpis ukończono dnia 2023-10-16, czyli 87 dni później.