Tagi: Rower, Najlepsze, Strona główna
Miejscowości: Bobrowo, Zbiczno, Kurzętnik, Nowe Miasto Lubawskie, Iława, Jabłonowo Pomorskie
Województwa: Kujawsko-pomorskie, Warmińsko-mazurskie
Mapa
71 km | 6 h | 26 °C | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Mając przy sobie rower postanowiliśmy się rozdzielić. Po kilku poprzednich wycieczkach wiedziałem, że jest tutaj ładnie.
Pakując się zapomniałem butów rowerowych i tak przejechałem tą trasę mając zwykłe buty i kręcąc pedałami SPD.
Szczegóły
Ruszyłem z noclegu w Wądzyniu w stronę Bobrowa.
Wzdłuż drogi widziałem sporo nowych domów, a kilka było właśnie w budowie. Zastanawiałem się ile z nich jest efektem obniżki stóp procentowych.
Na drodze spotkałem "tłustą" gąsienicę. Jak sprawdziłem teraz była to gąsienica niedźwiedziówki kaja.
Niebo było całe zachmurzone ale nie była to "biała szmata" a delikatna struktura chmur. Czasami takie coś jest lepsze niż czyste niebieskie niebo.
W połowie między Wądzyniem a Bobrowem krajobraz stał się trochę pofalowany.
Skręciłem w lewo w Bobrowie i jechałem w stronę Sumowa.
Już po chwili tereny pokazały swój charakter. Jechałem delikatnym zjazdem pomiędzy dwoma jeziorami.
Przejechałem przez drogę wojewódzką 543 i wybrałem skrót aby nie jechać do Najmowa. Droga była spokojniejsza a widoki ciekawsze.
Przejechałem przez tory kolejowe linii 208. Powoli chmury zaczęły zapraszać słońce i zaczęło robić się cieplej.
Moją dzisiejszą trasę można by w skrócie opisać jako "między jeziorami" jednak wiele z tych jezior nie widziałem. Dotarłem do Sumowa i jechałem dalej na wschód.
Przejechałem przez kolejną okolice jezior (Sosno i Najmowo) zbliżając się do Zbiczna. Miejscowość ta już nie jest małą, spokojną wioską.
Przez Zbiczno przejechałem w 2019 roku.
Kierowałem się w stronę lasu, do miejsca gdzie droga również jest pomiędzy dwoma jeziorami (Zbiczno i Strażym).
W Gaj-Grzmięca skręciłem na północ w stronę wsi Strzemiuszczek. Czekała mnie najtrudniejsza część trasy gdzie nie byłem pewien jakości drogi a musiałem przejechać przez las. Takie drogi często są bardzo piaszczyste.
Okolice Szafarnii i Tereszewa były chyba najładniejsze, w mojej ocenie, pod względem spokoju, klimatu i jazdy rowerem.
W okolicy jest tutaj rezerwat Tereszowskie Łąki, którego nazwa mnie bardzo zaciekawiła.
Na miejscu okazało się, że są to dzikie okolice zbiorniku wodnego które bardzo się spodobały ptakom.
W rankingu najciekawszych miejsc tego wyjazdu pojawiła się wieś Tomaszewo położona obok wspomnianych łąk na skraju lasu.
Uwielbiam miejscowości gdzie ogrodzenie domów jest czymś niepotrzebnym. Nikt tutaj postronny nie przyjeżdża wiec nie są potrzebne.
Postanowiłem przejechać wioskami położonymi w pobliżu lasu. Dotarłem do Wawrowic.
Podobają mi się wioski jak Skarlin w których jest pośrodku duży zbiornik wodny.
Zbliżałem się do linii kolejowej, którą będę później wracał do noclegu.
Fajnie by było dojechać do Iławy ale to nie było konieczne. Stopniowo jednak ten cel stawał się coraz bardziej realny.
Droga gruntowa między wsiami Lekart i Gryźliny była chyba najładniejszym miejscem tej wycieczki.
Ja jechałem tego dnia rowerem MTB. Większość moich wycieczek jest po asfalcie ale zawsze mam ochotę na urozmaicenie. Dlatego chyba nigdy nie kupię sobie rasowej "szosy".
Nawet jak zaplanuje wycieczke tylko po asfalcie to zawsze jest jakaś zmiana planów i żałowałbym, gdybym nie mógł sprawnie przejechać takimi drogami.
Uwielbiam jeździć drogami gruntowymi przez pola zwłaszcza gdy widzę całą okolicę przed sobą.
Zjeżdżając z górki widzę znak STOP i ścieżkę rowerową. Zastanawiam się "o co chodzi?"
Ścieżka ta kończy się w tym miejscu. Jest ona poprowadzona po trasie kolejowej z Nowego Miasta Lubawskiego.
Ostatnie 7km to była dość nudna jazda przez gęsty las. Dotarłem do Iławy i miałem tam trochę czasu.
Chciałem zamówić jakąś pizze ale kelnerka do mnie nie podeszła to musiałem awaryjnie skorzystać z lokalnej żabki. Nie byłem zadowolony z hotdoga ostatecznie.
Dotarłem na stację kolejową i czekałem za pociągiem do znanego mi Jabłonowa Pomorskiego.
Byłem bardzo zadowolony w tej trasy. Lubię północną Polskę gdzie jest mniej ludzi, więcej lasów, jezior. Czuć jakby się tutaj czas zatrzymał.
Wysiadłem w Jabłonowie Pomorskim. Chmury zniknęły i było już stosunkowo ciepło. Miałem mało wody i zastanawiałem się, czy mi wystarczy.
12km to nie jest dużo jednak gdy jest ciepło wolę się nawadniać.
Na szczęście końcówka trasy była w lesie i słońce już nie było takim problemem. Wieczorem udaliśmy się do wieży widokowej po drugiej stronie Jeziora Wądzyńskiego.
Powiązane wpisy
- 2019-12-01 - Eksploracja Warmii samochodem
- 2020-07-25 - Pociągiem do Skandawy i Bartoszyc
- 2019-04-30 - Żółte pola w okolicy Iławy
- 2021-08-29 - Pętla po Polsce samochodem
- 2022-07-23 - Zaskoczony przez ciepłą i wilgotną pogodę
- 2018-06-09 - Zachodnie Mazury nie są takie płaskie
- 2019-05-01 - Pierwsza setka na pierwszego maja
- 2019-05-02 - Ucieczka przed zimną majówką
Wpis ukończono dnia 2024-02-10, czyli 602 dni później.