Tagi: Rower, Z sakwami, Strona główna, Najlepsze
Miejscowości: Grzmiąca, Barwice, Czaplinek, Ostrowice, Polczyn Zdrój, Drawsko Pomorskie, Łobez
Województwa: Zachodnio-pomorskie
Krainy: Drawski Park Krajobrazy
Najciekawsze miejsca
- Rezerwat Przełom Rzeki Dębnicy, mocno pofalowany teren
- Okolice Śmidzięcino interesowały mnie już wcześniej. Na północ jest Rezerwat Dolina Pięciu Jezior
Mapa
87 km | 8 h | 22 °C | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Pojawiła się opcja weekendowego wyjazdu. Analizowałem różne opcje. Najbardziej chciałem jechać na Mazury jednak dojazd nie jest tam zbyt łatwy.
Ostatecznie ze mną mógł jechać tylko Michał, dlatego zgodnie z jego pomysłem wybraliśmy zachodniopomorskie.
Szczegóły
Wybraliśmy pociąg jadący do Kołobrzegu chwilę przed godziną 7 rano. Jak na złość właśnie tego dnia dnia zaczął padać deszcz. Delikatnie zmokłem.
Michał planował jechać autobusem na dworzec, jednak musiał z niego szybko wyjść w momencie gdy pojawił się wózek. Na szczęście dotarł kilka minut przed odjazdem pociągu.
Ja do pociągi wsiadłem z tyłu. Nie był to dobry pomysł. Akurat tył pociągu był ustawiony bliżej stacji i wszyscy zabierali wolne miejsca właśnie tam. Gdy zrozumiałem mój błąd było już za późno na zmianę miejsca.
Czekała nas prawie cztero-godzinna jazda. Chwilę rozmawiałem z dwoma rowerzystami, którzy wysiadali w Okonku.
Gdy mineliśmy Piłę deszcz powoli zanikał.
Wybrałem punkt docelowy w Wielanowie. Było to chyba najlepsze miejsce dla zaplanowanej przez nas trasy.
Na dworcu zobaczyłem kota polującego na motyle.
Sama okolica sprawiała wrażenie na bardziej zieloną. Związane jest to z większymi opadami deszczu na północy Polski, które ostatnimi czasy wystąpiły.
Podczas jazdy mój rower skrzypiał. Michał zaczął mnie straszyć, że mogła mi rama pęknąć. Dokańczając ten wpis napiszę, że problemem był luz w haku przerzutki.
Jechaliśmy do centrum wsi Wielanowo. Okolica mi się bardzo podobała. Byliśmy już odpowiednio odizolowani od cywilizacji.
Widziałem skrzyżowanie do wsi Borzęcino. Patrząc na mapę zaciekawił mnie teren dalszy. Są tam jakieś mokradła w okolicy rzeki Brzeźniczki. Jedno z wielu ciekawych miejsc, których w tym województwie jest pełno, a które niestety nie zobaczę podczas tej wycieczki.
Kierowaliśmy się do wsi Białowąs. Na horyzoncie widziałem podwyższenie terenu z lasami.
Opuszczając na południe zauważyłem kota przed mostem nad Parsętą. Zatrzymałem się dość szybko. Musiałem mu zrobić zdjęcia jak i samej rzece.
Ciekawie wyglądały bloki podczas wjazdu do Białowąsu.
Skręciliśmy w stronę Sulikowa jadąc dość wąską drogą asfaltową. Było tam kilka ciekawych starych domów.
Następnym celem były Barwice. Mieliśmy dwie trasy do wyboru. Mi osobiście bardziej ciekawiła trasa przez Ostrowąsy gdyż mógł być tam mocny zjazd w okolicy rzeki. Wybraliśmy łatwiejszą trasę z lepszymi widokami.
Musieliśmy podjechać około 50m. Chociaż lepszy widok mieliśmy za sobą niż przed siebie.
Zjeżdżając do Barwic widzieliśmy szeroki pola już trochę wyschniętego zboża.
Była tam kiedyś linia kolejowa 410, która jest trudna ekonomicznie ale na pewno była bardzo ładna widokowo i sporo by pomagała w moich wycieczkach.
Dotarliśmy na rynek. Samo miasteczko Barwice podobało mi się ściśle do siebie wybudowanymi domami wzdłuż drogi.
Jechaliśmy teraz do Kluczewa, do którego mieliśmy około 16km. Wkraczaliśmy w kolejny "dziki" obszar.
Jechaliśmy zgodnie ze szlakiem rowerowym przez Przybkowo. Czułem, że w tej wsi mentalna odległość od większych miast już jest na odpowiednim poziomie. Drogi wyjazdowe sprawiały wrażenie zaplanowanych niezdarnie, nie były liniami prostymi.
Przy skrzyżowaniu do Luboradzy zauważyłem ciekawe ukształtowanie terenu. Patrząc na mapę jest tam dość mocne połączenie rzeki, jeziora i pagórków.
Jechaliśmy wijącą się drogą przez las. Podczas zjazdu i zakrętów przy tej prędkości musiałem bardziej uważać. Po prawej stronie widzieliśmy wyraźny spadek terenu.
Zjechaliśmy do Jeziora Dębno. Jest tam wiata pod którą można się schować. Obok jest ławka ze stołem, która w tym momencie została całkowicie pochłonięta przez rośliny.
Trudno mi więcej pisać o kolejnych miejscowościach. Nasza droga była przepełniona różnymi lasami, wsiami o odpowiednim klimacie i czasami polami.
W okoliy wsi Stare Gonne podjechaliśmy do 200m n.p.m., a Kluczewo jest położone 50 metrów poniżej. Czekał na nas przyjemny zjazd.
Początkowo Michał chciał abyśmy jechali drogą 163 do Starego Drawska, jednak sam jechałem tu 4 lata temu.
Wiedziałem, że ruch będzie niemały i nie warto tam jechać dla jednego widoku.
Gdy Michał zobaczył jak nam trudno było wjechać na tą drogę oraz gdy przejechaliśmy ją kilkaset metrów, to już wiedział, że nie warto jechać ją dalej niż to jest konieczne.
W Kluczewie zrobiliśmy przerwę obok kościoła na jedzenie. Po chwili pojawił się kot. Dałem mu trochę kiełbasy.
Od tego miejsca jechałem już po znanych terenach. Wiedziałem, że na północ od Zatoki Kluczewskiej (które należy do Jeziora Drawsko) będzie solidny zjazd i podjazd otoczony dużą ilością zieleni.
Byłem zaskoczony ilością świerszczy. Droga była ich pełna.
Kierowaliśmy się do wsi Nowe Worowo. Pojawiały się znane mi pagórki. Pamiętam jak dwa late temu chciałem wyznaczyć ciekawą trasę lecz ostatecznie mijany teren tego dnia nie był tak urozmaicony, jak urozmaicony był właśnie tego dnia.
Przed samym Nowym Worowem mieliśmy długi spokojny zjazd. Przy wyjeździe z tej miejscowości miałem wrażenie, że domy są bardziej chaotycznie (czyli ciekawiej) położone.
Jechaliśmy na zachód w stronę Gawrońca drogą, którą można określić jako "klasyczna droga Drawskiego Parku Krajobrazowego".
Dotarliśmy do drogi 173. Ruch był minimalny ale zawsze wolę jeździć bocznymi drogami. Krajobraz stał się wyraźnie mniej ciekawy w tym momencie.
Były miejsca ciekawego pofalowania terenu ale gładki i całkiem prosty asfalt jest dla mnie nudny. Gdybym jechał w wyścigu szosowym to może byłbym zadowolony z tej drogi ale tak to miałem nijakie odczucia.
Przekonałem Michała aby skręcić w drogę gruntową i skrótem dojechać do miejscowości Przytoń.
Nie po to wstaję tak wcześnie aby jechać teraz drogą wojewodzką. Czułem, że by mnie omijało dużo ciekawszych miejsc.
Tereny dokładnie w połowie Świdwina a Ostrowicami dopiero powinny gwarantować odpowiedni klimat.
Jest tam w okolicy zielony szlak rowerowy oraz dużo jezior. Same jeziora niestety były dość zarośnięte, jednak inny teren był mi potrzebny.
W Przytoniu wjechaliśmy na asfalt, ale to był ten fajniejszy asfalt gorszej jakości, z drzewami blisko siebie i lekkimi uszkodzeniami na jezdni.
Zrobiliśmy krótką przerwę w Rydzewie na dyskusję na temat najlepszego noclegu. Ja wolałem obiekt "hotelowy" w Łobzie.
Ponownie jechaliśmy drogą gruntową. Celem następnym było Rożnowo Łobeskie.
Zostało nam 4km jazdy do drogi 148, którą dalej byśmy mogli dojechać do Łobza. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy do celu dzisiejszej wycieczki.
Wieczór
Nie mieliśmy dużo czasu. Postanowiliśmy przez godzinę przejść przez centrum i okolice Łobza i udać się do sklepu.
Po kolacji przygotowaliśmy się do następnego dnia. Zasnęliśmy bardzo szybko.
Powiązane wpisy
- 2015-08-23 - Z Cieszyno do Szczecinka
- 2020-06-13 - Pierwsza upalna ucieczka tego roku
- 2015-08-22 - Z Rębusza do Cieszyno
- 2017-08-14 - Z Piły do Złocieńca
- 2017-08-15 - Prawie nad morze
- 2020-06-12 - Odwrotna pomorska 500‑tka
- 2019-08-25 - Zakamarki Ińskiego Parku Krajobrazowego
- 2019-07-14 - Omijając drogi gruntowe
Wpis ukończono dnia 2019-08-27, czyli 45 dni później.