Tagi: Rower, Strona główna, Najlepsze
Miejscowości: Dolice, Przelewice, Lipiany, Pyrzyce, Myślibórz, Lubiszyn, Witnica
Województwa: Zachodnio-pomorskie, Lubuskie
Mapa
102 km | 9 h | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Tak jak zawsze tak i na ten dzień miałem kilka pomysłów na trasę. Pamiętając jak pozytywnie oceniłem okolice Barlinka 3 lata temu postanowiliśmy ponownie pojechać w te okolice.
Szczegóły
Ruszyliśmy wczesnym pociągiem trochę po godzinie 6-tej rano. Wybrałem stację docelową Ziemomyśl gdyż na mapie okolica była stosunkowo mocno odizolowana od głównych dróg. Samo patrzenie na mapę powodowało, że aż chciałem tu jeździć.
Przejazd pociagiem skończyliśmy chwilę po 9-tej. Ruszyliśmy na zachód do Sądowa. Przy bardzo spokojnej drodze był tylko jeden dom.
Droga ta jest idealnie stworzona na rower. Trawa niestety była wysuszona. Piszę ten wpis na początku listopada i to zadziwiająco smutne, że właśnie teraz trawa jest bardziej bujna niż była w środku lata. To lato było suche, poprzednie lato również było suche, "klimat zmieniał się zawsze".
W Sadowie spodobało się osiedle domo-bloków po prawej stronie. Dotarliśmy do centrum tej wsi. Zatrzymaliśmy się na chwilę przy kościele.
Następną miejscowością na naszej trasie miało być Dobropole Pyrzyckie, do której według mapy powinna być droga asfaltowa, niestety rzeczywistość była troche gorsza. Wjechaliśmy na drogę gruntową. Przejechaliśmy przez rzekę Małą Inę.
Dobropole Pyrzyckie również było bardzo klimatyczną miejscowością: minimalny ruch, domy w szeregu ale oddalone od głównej drogi.
Gdy opuściliśmy tą miejscowość miałem wrażenie, że pola zaczynają się lekko "falować".
Przejechaliśmy przez Skrzany, wieś która jest komunikacyjnie dość odgrodzona od świata.
Jadąc tak przez pola po żniwach krajobraz jeszcze bardziej sprawiał wrażenie suchego. Dominującą barwą była słomkowa o niskim nasyceniu. Niektóre przydrożne drzewa wyglądały jakby miały mniej liści niż powinny.
Dotarliśmy do wsi Przywodzie i tym samym wróciliśmy do jazdy asfaltem. Przez tą miejscowość przejeżdżaliśmy trzy lata temu.
Przejechaliśmy przez rzekę Płonię. Chcieliśmy przejechać przez Płońsko do Przelewic. W okolicy na mapie widać ślad po linii kolejowej między Pyrzycami a Płońskiem. Linię tę zawieszono dla ruchy pasażerskiego w 1954, towarowego 1979, a w 1987 faktycznie rozebrano. Szczerze mówiąc trudno się dziwić. Są tutaj bardzo małe miejscowości a połączenia z wsiami jest trudne ekonomicznie.
Z kolei linia 411 do Pyrzyc została zamknięta w 2004 roku. Są jakieś próby reaktywacji, jednak tak pocięty system jest trudny w naprawieniu.
We wsi Płońsko zatrzymaliśmy się w centrum przy kościele. Tereny te były nieznacznie bardziej "ucywilizowane". Droga nasza nie była prosta, w znaczeniu dosłownym. Dość często musieliśmy skręcać i kluczyć po chaotycznej siatce dróg.
Przelewice było zdecydowanie większą miejscowścią. Znacznie bardziej rozległe, było tam trochę nowych domów również.
Kierowaliśmy się do Mielęcina jadąc przez kolejne wioski.
W Ślazowie podobały mi się niskie szeregowe domy mieszkalne, z których małe drzwi bezpośrednio wychodziły na ulicę.
Zaciekawiły mnie stawy wzdłuż drogi na zachód od Ślazowej. Zgodnie z mapą te tereny powinny mieć dużo małych górek i ciekawych ukształtowań terenu, jednak w praktyce dopiero teraz coś ciekawego mogliśmy zobaczyć. To co wcześniej widzieliśmy to były małe epozidy.
Dotarliśmy do wsi Krasne. Szczerze mówiąc trochę oczekiwałem ciekawszych krajobrazów tutaj. Patrząc teraz na mapę to wydaje mi się, że wieś Połczyno na północ mogła by być ciekawym miejscem. Nie jakoś specjalnie ciekawym ale jest tam niemałe jezioro oraz jest "na skraju" - jest tylko jedna droga asfaltowa.
Jechaliśmy na zachód, czekał na nas bardzo przyjemny zjazd. Według mapy było to tylko 10m w dół, jednak wydaje mi się, że mogłem się ładnie rozpędzić.
Dotarliśmy do Mielęcina a tam zobaczyłem budynek starej stacji kolejowej. Zrobiłem kilka zdjęć.
Pojechaliśmy na południe przez Derczewko głównie dlatego aby zobaczyć okolicę Rezerwatu Jezioro Jasno. Niestety z naszej perspektywy nie zobaczyliśmy nic ciekawego. Byśmy musieli poświęcić trochę więcej czasu na to miejsce.
Ilość chmur na niebie stopniowo przyrastała. W tym momencie chyba połowa nieba była zachmurzona.
Gdy przejechaliśmy nad S3 i jechaliśmy do Sitna było już pewne, że chmury na północnym zachodnie są burzowe.
W Sitnie skręciliśmy w lewo i jechaliśmy na południe jednocześnie uciekając od burzy.
Na mapie okolica Sitna również jest bardzo obiecująca. Jezioro Sitno jest bardzo rozległe, jest na nim wyspa z małą górą i łączy się ono kanałem z ogromnym (jak na te tereny) Jeziorem Myśliborskim. To właśnie Myślibórz jest naszym głównym (ale nie ostatnim) celem tej wycieczki.
W Otanowie widziałem znak do Kierzkowa, obok którego również była linia kolejowa, wspomniana wcześniej linia 411.
Gdy widzę przystanki autobusowe w mało zaludnionych miejscach zastanawiam się jak działa tam system transportowy. Raczej on nie działa, jednak czy zawsze tak było, czy da się prowadzić sensowny i przydatny system transportowy dla małych miejscowości? W okolicy Jeleniej Góry jest linią do Gruszkowa, z której korzystają biedniejsi albo mniej sprawni mieszkańcy. Niestety transformacja transportowa zmusiła większość osób do zakupu samochodu.
Przejechaliśmy obok osiedla nowych domów, którego budowana została porzucona. Teraz niszczeją i czekają na niewiadomo co. Myślę, że zbudowanie drogi S3 wpłynęło na budowę tych domów albo inwestor zbankrutował.
Te 10km do Myśliborza nie było specjalnie ciekawe pomimo bliskości jezior na mapie. Zjechaliśmy do restauracji przy Jeziorze Myśliborskim. Zrobiliśmy tam godzinną przerwę nie myśląc o burzy, której widocznie uciekliśmy.
Ponownie musieliśmy wrócić do centrum. Najlepszą trasą wyjazdową według mapy była droga do Ściechowa a następnie musieliśmy dotrzeć do jakieś stacji w okolicy Gorzowa Wielkopolskiego jako miejsce zakończenia tej wycieczki.
Zaczęło padać. Na początku tylko lekko kropiło, jednak później zgodziłem się z Maciejem i schowaliśmy się przed deszczem na kilka minut.
Wjechaliśmy w Myśliborzyce. Zaciekawiły mnie tu tory kolejowe linii 415, którymi do 1992 roku można było dojechać do Gorzowa Wielkopolskiego.
Do Ściechowa zostało nam 13km jazdy.
Wieś Staw była całkiem klimatyczna. Za nią rozpoczynał się teren "dużego lasu", nie znalazłem jego nazwy.
We wsi Smoliny widziałem jak piasek z pola nawiewany był na asfalt.
Dotarliśmy do drogi bezpośrednio do Ściechowa i ponownie przejechaliśmy przez tory linii 415, które faktycznie położone są w odległości 2.5km od wsi. W okolicy są jakieś zabudowania jednak nie wiem czy to inna osada, czy jakaś kolonia. Zaciekawił mnie jeden spory blok mieszkalny.
Zatrzymaliśmy się bo zobaczyłem kota na drodze. Jak zwykle musiałem mu zrobić kilka zdjęć. Mam mieszane uczucia odnośnie Panasonica 14-140. Z jednej strony jest stosunkowo ostrym superzoomem, jednak w przypadku poruszających się obiektów jest on raczej problematyczny. Sporo zdjęć było poruszonych albo AF nie był wystarczająco szybki/dokładny.
Może Olympus 75/1.8 byłby idealnym obiektywem dla kotów, a może powinienem przetestować jeszcze Olympusa 75-300, gdyż ten akurat mam, a może wozić coś innego. Problemem jest pojemność torby na kierownicy oraz sama waga sprzętu.
W oddali słyszałem grzmoty, kolejna burza znowu nas goniła.
W centrum Ściechowa zauważyłem mokrą drogę. Widocznie jakaś inna burza odwiedziała tą miejscowość wcześniej. Dla tej miejscowości charakterystyczne były drewniane ogrodzenia domów.
Dotarliśmy do skrzyżowania wyjazdowego. Tutaj mogliśmy wybrać jazdę bezpośrednio w strone Gorzowa Wielkopolskiego (20km), jednak wolałem jechać spokojniejszą drogą do Witnicy. Wolałem dojechać dalej na zachód.
Jechaliśmy czerwonym szlakiem rowerowym teraz. Las był jednak nudny widokowo, nie nagrałem żadnego ciekawego filmiku. Znacznie ciekawsze były miejscowości w nim położone.
W Lubiszynie spodobały mi się budynki z czerwonej cegły, Skręciliśmy tam w stronę Sosen - miejscowość która wyglądała jakby tam był tylko tartak i kilka domów.
Gdy zbliżaliśmy się do Witnicy pojawiła się ścieżka rowerowa. Pomimo zerowego ruchu wjechaliśmy na nią. Byłem już mocno zmęczony.
Podjechaliśmy do pizzerii i zamówiliśmy pizzę na pół. Chciałem też trochę odpocząć gdyż dzisiejsza trasa była dość intensywna (tętno). Gdy czekaliśmy za jedzeniem dogonił nas deszcz.
Pokręciliśmy się trochę po mieście aby przejechać więcej niż 100km tylko dla odznaki na stravie i świadomości kolejnej setki.
Niektóre budynki w Witnicy bardzo mi się podobały. Trochę mi to miasto przypominało Słońsk. Teraz w dobie globalizacji budujemy domy tak samo, obok nas są żabki, biedronki, lidle, tracimy stopniowo regionalne odrębności. Chyba tylko starsze i biedniejsze domy posiadają jakiś styl.
Dotarliśmy na dworzec kolejowy i razem z innymi uczestnikami Woodstocku wracaliśmy do domu. W Krzyżu musieliśmy się przesiąść.
Powiązane wpisy
- 2016-07-10 - Przez pagórki do Stargardu
- 2022-05-02 - Południowe okolice Stargardu
- 2022-05-03 - Opuszczenie majówki (jazda do Choszczna)
- 2018-04-21 - Wiosenne okolice Stargardu
- 2018-09-22 - Próba obserwacji ptaków przy rzece Postomia
- 2018-09-23 - Rzeka Warta z Kamienia Małego
- 2019-08-24 - Dojazd w Iński Park Krajobrazowy
Wpis ukończono dnia 2019-11-11, czyli 100 dni później.