Tagi: Rower, Najlepsze, Strona główna
Miejscowości: Jabłonowo Pomorskie, Biskupiec (powiat nowomiejski), Łasin, Kisielice, Susz, Iława, Zalewo, Miłomłyn, Ostróda
Województwa: Kujawsko-pomorskie, Warmińsko-mazurskie
Najciekawsze miejsca
Mapa
111 km | 9 h | 25 °C | Mapy: UMP | OSM | Mapy.cz | GoogleWstęp
Tego dnia początkowo chciałem pojechać do Szczecinka i jechać w stronę Tucholi. Niestety powrót z tej miejscowości byłby trudny dlatego musiałem wybrać inne dostępne opcje.
Szczegóły
Mogliśmy jechać do Bydgoszczy, a później gdzieś w stronę jakieś linii kolejowej aby wrócić do domu. Maciej jednak preferował inną wersję trasy. Ja szczerze mówiąc początkowo wolałem jechać do Bydgoszczy aby zaliczyć kilka nowych gmin, jednak nie sądziłem, że moja opcja jest znacznie lepsza.
Dzień wcześniej po 22-giej byłem już prawie spakowany. Chciałem podmienić siodełko jednak okazało się, że starsze mi lepiej pasuje z torbą podsiodłową.
Okazało się również, że w zatrzasku SPD miałem trochę asfaltu/smoły. Dziwiłem się jak to się mogło tam znaleźć. Musiałem szybko wyskrobać asfalt abym mógł normalnie używać te buty.
Dotarłem na dworzec gdzie okazało się, że drzwi w pociągu są popsute i musiałem przeprowadzić rower przez cały wagon. Na szczęście konduktor ręcznie otworzył drzwi nam w Jabłonowie.
Tak, kolejny raz trasę zaczynałem (lub kończyłem) w Jabłonowie Pomorskiem. Jakby nie istniały inne ciekawe miejsca ale naprawdę polubiłem ten kierunek.
Trasę zaplanowaliśmy wstępnie do Ostródy. Byłem nastawiony trochę sceptycznie. Nie myślałem, że cokolwiek mnie zaskoczy bardziej pozytywnie niż to, co widziałem na dwóch poprzednich wyjazdach.
Wyjazd z Jabłonowa Pomorskiego jest bardzo łatwy. Miejscowość ta jest stosunkowo mała, a zatrzymują się tutaj pociągi IC.
Wyjazd ten był dla mnie znany, gdyż tydzień wcześniej tutaj jechałem podobnie.
Wyjeżdżając przejechaliśmy przez tory dawno rozebranej linii 232, która łączyła Jabłonowo Pomorskie z Prabutami (i też z Kwidzyniem). Wyobrażam sobie jak kiedyś ta linia musiała być atrakcyjna widokowo.
Dojechałem do Nowej Wsi gdzie tydzień temu skręciłem w lewo. Teraz jechaliśmy prosto do Rywałdziku Górnego.
Co chwilę zatrzymywałem się aby robić zdjęcia krajobrazu po żniwach. Najbardziej ciekawiły mnie snopki. Nie każde pole było zebrane. Teren był stosunkowo pofalowany.
Dotarliśmy do ciekawego skrzyżowania w Rywałdziku. Miejsce to jest oddalone o półtora kilometra do torów linii 353. Właśnie od tego miejsca zaczynał się najciekawszy fragment dzisiejszej trasy.
Dojazd kolejowy do Ostrowite koło Jabłonowa jest dość ciężki. Chyba każde połączenie wiąże się z długim czasem oczekiwania za przesiadką w Toruniu.
Jechaliśmy na północ w stronę do Mierzyna. Krajobraz był delikatnie pofalowany ale jednocześnie bardzo ładny i uspokajający.
W Suminie na chwilę odwiedziłem sklep. Patrząc na mapę ciekawi mnie niebieski szlak pieszy na zachód, w stronę Świecia nad Osą.
Dotarliśmy do Wielkiej Tymawy. Okazało się, że jednak jest sensowna droga do wsi Święte i nie musimy jechać do Szonowy Szlacheckiej. Sama droga wojewódzka 538 nie wyglądała na ruchliwą.
Wieś Święte miała swój klimat: mała, ładna i spokojna.
Kierowaliśmy się przez Kozłowo do Kisielic.
Jechaliśmy drogą położoną blisko Jeziora Goryńskiego. Wybraliśmy tak, aby nie jechać przez półtora kilometra drogą krajową 16-tką. Nie bałem się tego ale wolałem nadrobić dystans bo może byłoby coś ciekawego na trasie.
Bardzo szybko pojawiły się chmury na niebie.
Dotarliśmy do skrzyżowania na zachód od Gorynia i tam zdecydowaliśmy, że do Kisielic dojedziemy przez Goryń.
Po 2km wjechaliśmy w las, a następnie po 4km byliśmy już w Kisielicach. To była większa miejscowość i myślałem, że tutaj zrobimy przerwę na jedzenie jednak jedyne co znaleźliśmy tutaj, to kebab który otworzą dopiero po 13-tej. Nie było sensu czekać.
Kolejną większą miejscowością na zaplanowanej trasie był Susz i tam chcieliśmy zjeść obiad. Musieliśmy przejechać około 13km.
Powoli zaczął padać deszcz. Schowaliśmy się pod wiatą przystanku autobusowego. Dobrze, że chociaż są wiaty, pomimo tego że prawdopodobnie nie obsługują teraz żadnych autobusów.
Jechaliśmy po żółtym szlaku rowerowym.
Niebo się bardzo szybko rozpogodziło i krajobraz wyglądał zupełnie inaczej. Po chwili nie było widać śladów deszczu.
Przejeżdżając obok Bałoszyc Małych widziałem kolejny przystanek autobusowy. Zastanawiałem się, czy ktokolwiek z niego teraz korzysta, prawdopodobnie tylko uczniowie.
Dotarliśmy do Suszu przejeżdżając nad linią kolejową 9. Kierowaliśmy się teraz na obiad.
Po dość długiej przerwie jechaliśmy dalej na północny-wschód w kierunku do Jerzwałdu. Wjechaliśmy w leśną otulinę Jezioraka.
Niektóre wioski po drodze były ciekawe ale raczej nie przebijały widoków wcześniejszych.
Jazda przez las nie była czymś wyjątkowym. Gdy dotarliśmy do skrzyżowania między Jerzwałdem a Siemianami wiedziałem, że ciekawszy etap został zakończony.
Zbliżaliśmy się do terenów, które odkryłem wcześniej rowerem i samochodem.
Musieliśmy objechać północ Jezioraka aby dalej kierować się w stronę Miłomłyna. Tereny były mieszane. Z jednej strony mi się podobały, z drugiej strony bardziej doceniałem mniej popularne okolice, przez które wcześniej jechaliśmy.
Dotarliśmy do wsi Dobrzyki gdzie mapy google radziły nam abyśmy jechali skrótem. Musieliśmy po wyjeździe ze wsi skręcić w prawo na drogę gruntową. Średnio mi się ona podobała ale na szczęście po przejechaniu pewnej odległości była ona co najmniej znośna na mój rower.
Gdy dojechaliśmy do wsi Polajny sytuacja się trochę skomplikowana. Dalsza droga nie była oczywista i ostatecznie musieliśmy jechać przez pola kukurydzy. Możliwe, że jechaliśmy przez jakieś prywatne pole.
Klimatyczna okolica była powiązana z gorszą jakością terenu. Na szczęście stopniowo zbliżaliśmy się do drogi asfaltowej, po której jechałem 3 lata temu.
Bardzo mi się podobał klimat Wielowsi. Zwłaszcza małe, trochę stare już ale pasujące do siebie, domy z ogrodami
Dotarliśmy do Miłomłyna i chcieliśmy jakoś dostać się do Ostródy. Jest tutaj ścieżka rowerowa na trasie rozebranej linii kolejowej do Morągu, która była najlepszą opcją.
Patrząc dokładniej na przebieg tej linii kolejowej zastanawiam się kto np. mógł wsiadać na stacji Piławki albo Kliniak, która była położona w szczerym lesie.
Trasa przez las na niezbyt gładkiej drodze bardzo mnie i moje ręce zmęczyła.
Dotarliśmy na dworzec w Ostródzie jednak w okolicy nie było żadnego sklepu, a chciałem zakupić jakieś jedzenia na prawie 3-godzinną podróż. Podjechaliśmy nad Jezioro Drwęckie gdzie zakupiłem trochę zapasów. Jedzenie to było wątpliwej jakości.
Powiązane wpisy
- 2019-12-01 - Eksploracja Warmii samochodem
- 2018-06-09 - Zachodnie Mazury nie są takie płaskie
- 2018-06-10 - Województwo pomorskie też ma swoje górki
- 2020-07-25 - Pociągiem do Skandawy i Bartoszyc
- 2019-04-30 - Żółte pola w okolicy Iławy
- 2019-05-01 - Pierwsza setka na pierwszego maja
- 2020-06-06 - Miało być ładnie i było
- 2020-06-07 - Powrót prez mokry las
Wpis ukończono dnia 2022-02-17, czyli 201 dni później.